wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 19

Marco jak najszybciej chciał zabrać swoją ukochaną z tamtego miejsca, ale Krystian wszedł przed niego by pierwszy zapukać do drzwi.
-Nie pchaj się tak! -zwrócił mu uwagę Reus.
-Ty nie znasz hasła, a żeby tam wejść to trzeba je podać do domofonu.
-A niby czemu mam ci ufać i wiedzieć że znowu nie zrobisz jakiegoś przekrętu?
-Po pierwsze, i tak będę musiał siedzieć w pudle, a po drugie, i tak nie wiem jaki jest sens trzymania ją tu dłużej...
-To dlaczego w ogóle przyszedł ci do głowy taki pomysł?!
-Ja... ja po prostu chciałem by była dalej od ciebie... -wyznał.
-Nie rozumiem jak można komuś coś takiego zrobić tylko dlatego że ktoś nie chce być z tobą ale z kimś innym, aż mi się to w głowie nie mieści. A wracając do tematu, to podaj tam te hasło.
Krystian o dziwo posłuchał Marco, zadzwonił na domofon i usłyszał głos jednego z kolegów, który chciał usłyszeć 'kod wstępu' na posesję.
Obaj mężczyźni weszli do środka, ale tuż przy wejściu Krystian szepnął:
-Ty poczekaj tutaj, żeby nie było nieporozumienia pomiędzy tobą a nimi. - i ruszył w kierunku salonu w którym była Anita w towarzystwie dwóch, dalej nie do końca znanym jej facetów.
-Długo jeszcze zamierzacie mnie tu trzymać? -rzekła z nutą zniecierpliwienia w głosie.
-Krócej niż ci się wydaje... -odparł krótko. -A wy jeśli nie chcecie być zatrzymani to musicie stąd spadać, bo policja już jest w drodze.
-Jak to? Co się dzieje? -spytał jeden z nich.
-Opowiem wam innym razem. Teraz odwiążcie ją.
-I co, teraz myślisz sobie że jesteś takim łaskawcą bo mnie każesz wypuścić?! -tym razem młoda blondynka już coraz bardziej podirytowana.
-Ty się już tak nie rzucaj bo... -zaczął drugi z nich, lecz w tym momencie usłyszeli huk walących się drzwi wejściowych a po chwili zobaczyli grupę policjantów którzy nie wahali się wtargnąć do domu.
-Wszyscy macie stać i ani kroku dalej! -wtem zapanowała cisza. -Proszę tą panią odwiązać. -zarządzili.
Marco nie rozumiał co mówili funkcjonariusze i wszedł do pokoju.
-A pan co tu robi? -spytał jeden z nich.
-On nie za bardzo rozumie po polsku, jest z Niemiec. -wyjaśniła Anita.
-Korzystając z okazji że pani się odezwała, to proszę nam powiedzieć kto panią porwał i był zamieszany w to zdarzenie.
-Oni. -bez zawahania się, wskazała na trzech mężczyzn w pokoju.
-A ten pan co tu przyszedł to kto to jest?
-To mój chłopak.
-No dobrze, panowie, jesteście zatrzymani za popełnienie przestępstwa, jakim było porwanie tej pani i przetrzymywanie jej tu wbrew jej woli. -wyjaśnił jeden z policjantów i zarządził by zatrzymanych zakuć w kajdanki. -A panią poproszę tutaj, muszę zadać kilka pytań.

*20 minut później*

"Krystian i spółka" zostali przewiezieni na należyte im miejsce, czyli do aresztu, a Anita już była po krótkim 'przesłuchaniu' i postanowiła poszukać Marco, który czekał na zewnątrz. Gdy go zauważyła, pobiegła do niego rzucając mu się na szyję. On bez zbędnych słów objął ją i przytulił do siebie jakby miał ją za chwilę znowu stracić, lecz miał głęboką nadzieję że już nic im nie stanie na drodze do szczęścia.
-Jak mnie znalazłeś? -przerwała ciszę.
-Mam swoje sposoby... -odpowiedział tajemniczo unosząc kąciki swych ust ku górze.

*45 minut później*

Anita i Marco pojechali do domu jej matki, gdzie mogła zmienić ubrania. Owszem miała do dyspozycji prysznic w domu jednego z 'porywaczy' ale nie miała innych ubrań, więc skorzystała z okazji i poszła na górę się odświeżyć. Niedługo zeszła na dół gdzie byli Marco i jej mama, którzy byli w dobrych nastrojach i rozmawiali w miłej atmosferze. Widząc to, lekko się uśmiechnęła do siebie.
-O, już jesteś. Zamówić wam bilety lotnicze? -spytała jej rodzicielka.
-Ale ja zapłacę.
-O co chodzi? -dociekał pomocnik Borussii Dortmund.
-Przekonuję mamę że ona nie musi płacić za bilety na samolot.
-Nie ma co się sprzeczać, ja zapłacę.
-Nie, przeze mnie tu przyjechałeś więc ja muszę za to zapłacić. Koniec i kropka.
-Ale ty uparta jesteś... -pokiwał głową z niedowierzaniem.

*Następnego dnia*

Wylot do Dortmundu był o 9:15 z Warszawy, więc poranne wstawanie, którego oboje nie lubią też musiało być w tym przypadku obowiązkowe. Jednak ogarnęli się i zdążyli na półtorej godziny przed odlotem. Piłkarz też nie zapomniał zwrócić się do biura informacji gdzie był mężczyzna, który ostatnim razem pomógł mu wypożyczyć auto. Oddał mu kluczyki i podziękował za pomoc.

Lot przebiegł normalnie, ale Marco wciąż zastanawiał się, jak to jest być pilotem pokładowym i marzył by kiedyś sam to zrobić. To było jedno z jego marzeń z dzieciństwa, i prawdopodobnie gdyby nie był piłkarzem to zostałby pilotem. Na lotnisku odebrał swój bagaż (Anity rzeczy były zabrane przez Kasię i Anię), gdzie niedługo później podeszło do nich kilku kibiców Borussii i poprosiło go o autografy.

W drodze z lotniska Marco chodziła po głowie możliwość zaproponowania przeprowadzki swojej dziewczynie do niego, lecz nie był pewien jaka będzie jej reakcja. Jednak zebrał się na odwagę i zadał pytanie.
-Kochanie, co powiedziałabyś na...
-Na co?
-...Na to byś się do mnie przeprowadziła? -dokończył.
-W sumie to nie wiem, nie chcę zostawiać Kasi samej, zobaczę co się dzieje u nich z Mario, ale nie powiem, zaskoczyłeś mnie. -uśmiechnęła się.
-To może pojedźmy do waszego mieszkania, zauważyłem że ostatnimi czasy on tam prawie mieszka. -zaśmiał się.

*15 minut później*

Wysiedli przed blokiem i podążyli w stronę mieszkania na trzecim piętrze. O dziwo drzwi nie były zamknięte na klucz więc weszli do środka, gdzie zastali Kasię i Mario urządzających sobie... bitwę na poduszki. Przez moment byli niezauważeni, ale nie na zbyt długo.
-No nareszcie Anita! Nie wiesz jak się cieszę że cię widzę. -brunetka była wyraźnie szczęśliwa z powrotu kuzynki.
-Skoro jest powód to jest co świętować! -wykrzyknął entuzjastycznie Goetze.
-A ty jak zwykle w swoim stylu. -stwierdził Marco.
-No nie przesadzaj, nie widzieliśmy się aż dwa dni!
-No fakt, jak na nas to cholernie dużo. -przyznał rację kumplowi.
Kasia bez większych 'argumentów' na świętowanie od swojego chłopaka poszła do kuchni przygotować przeróżne kolorowe drinki.


--------------------------------------------------------------------------------------

Zostawiam was z tym czymś, głupio mi bo wychodzi na to że dodaję tu rozdziały co miesiąc i że musicie tak długo czekać ale kiedy jest szkoła to naprawdę jest ciężko się zebrać i napisać coś sensownego. Ja staram się nie dodawać byle czego, ale ocenę zostawiam wam i zachęcam do komentowania. Czytam = komentuję = motywuję. Dzięki temu wiem że mam dla kogo pisać. Pozdrawiam :**