piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 1

Marco już wyruszył swoim samochodem z parkingu, zamyślił się przez chwilę, nie zdążył zwolnić i gwałtownie wjechał na próg zwalniający. Anita się nie domyślała o co chodzi, przecież według niej taki Marco Reus może mieć każdą dziewczynę, a jej tym bardziej by w ogóle nie chciał. Kasia zauważyła że coś wisi w powietrzu.

-Zamyśliłeś się? -Anita spytała mimowolnie się uśmiechając. On to zauważył.
-Tylko przez chwilę. Już będę przykładnym kierowcą. -powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy.

Był już bardziej ostrożny, ale znowu zaczął nad czymś rozmyślać. Po chwili namysłu spytał się:
-Będziecie na ślubie Lewego?
-Tak. Ja muszę tam być, bo przecież będę druhną. -odpowiedziała.
-O! Robert nic mi nie mówił. I co to za zbieg okoliczności, ja będę jego świadkiem. -rzekł zadowolony.
-Ups, wychodzi na to, że trochę się wygadałam... -zarumieniła się.

Kasia już nie wytrzymała i postanowiła się podzielić swoimi przemyśleniami z kuzynką. Oczywiście mogły w miarę spokojnie porozmawiać, bo Marco nie rozumiał polskiego.

-Czyżby Anitka się zakochała, tak od razu? -zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Oj weź odwal się. A poza tym nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, jeśli o to Ci chodzi. -jej twarz momentalnie oblały rumieńce.
-Wiem co mówię, mnie nie oszukasz kochana. -uśmiechnęła się cwaniacko, jakby dokładnie wiedziała o co chodzi. -Pogadamy w domu jeśli nie chcesz teraz o tym mówić...
Anita poddała się, bo wie że Kasia nie daje za wygraną, a prędzej czy później i tak by się dowiedziała.

Marco tylko spoglądał na lusterko na przedniej szybie, tym samym obserwując co się dzieje z tyłu. Słyszał ich rozmowę, ale i tak by nic nie zrozumiał. Spojrzał na adres widniejący na kartce papieru, pod który miał zawieźć Anitę i Kasię i skierował się tam.

*Około 10 minut później*

Pomocnik Borussii Dortmund już powoli dojechał pod wskazany adres. Od czasu krótkiej rozmowy Kasi i Anity w aucie panowała cisza. Do momentu w którym odezwał się kierowca:

-Jak chcecie to mogę wam pomóc z walizkami... -zaoferował swoją pomoc.
-Ale my nie będziemy Cię już dłużej zatrzymywać, przecież i tak nam już pomogłeś. Pewnie masz inne zajęcia...
-Ja i tak nie mam nic lepszego do roboty, tylko jutro z trochę rzeczy do ogarnięcia z organizacją wieczoru kawalerskiego -przerwał Anicie.
-Nie wiem czego się spodziewać, skoro Ty organizujesz mu to... -wtrąciła Kasia.
-No chyba nie chodzi Ci striptizerki czy coś w tym stylu -zaśmiał się.
-A kto Cię wie. Faceci często miewają głupie pomysły. Jeśli oglądałeś filmy z serii "Kac Vegas" to wiesz o czym mówię -odpowiedziała mu śmiejąc się przy tym.
-Jeszcze zdążycie poznać nas i resztę chłopaków... -uśmiechnął się.

Marco zatrzymał pojazd przed okazałym blokiem. Wszyscy wysiedli, on otworzył bagażnik i wyciągnął walizki na chodnik. Anita patrzyła na niego ukradkiem. On zamknął bagażnik i spojrzał na nią. Ich oczy spotkały się, ale tylko na moment bo Kasia im przerwała:
-Mam nadzieję że wam nie przeszkadzam -powiedziała z nutą zniecierpliwienia w głosie. Wiedziała że to było retoryczne bo wiadomo jaka była odpowiedź. Marco wziął obie walizki i postawił pod same drzwi mieszkania.
-A tu macie klucze, żeby nie było że znowu czegoś nie zrobiłem. -mimowolnie się uśmiechnął. Kasia wzięła się za otwieranie drzwi.
-Dzięki, no to do zobaczenia pojutrze. -oznajmiła nieśmiale.
-Narazie. Chłopak odwrócił się i zszedł po schodach.

*Anita*

-Co się ze mną dzieje... ledwo co go poznałam a on już mi miesza w głowie. -pomyślałam, wchodząc do mieszkania. Od wejścia Kasia postanowiła zarządzić coś w tej sprawie...
-No chodź, opowiadaj bo widzę że chyba strzała jakiegoś Amora w Ciebie trafiła.
-Co mam się tłumaczyć, przecież Ty i tak zawsze wszystko wiesz...
-Mów, bo wiesz że Ci tak łatwo nie odpuszczę, albo nie. Ja Ci opowiem jak ja to widzę a Ty tylko potwierdzisz lub zaprzeczysz. A więc, spodobał Ci się piłkarz i z tego co widziałam to przez Ciebie nie mógł się skupić na prowadzeniu auta i żebyś Ty widziała jak on się na Ciebie patrzył...
-Weź już przestań, czy Ty nie wiesz że on może mieć każdą? A nawet jeśli, to czemu miałby wybrać mnie, ja jestem tylko zwykłą dziewczyną...
-Nie wiesz co mówisz... Dlaczego od razu coś przekreślasz coś na samym starcie. Ja Ci proponuję żebyś dała temu wszystkiemu czas, a nawet jeśli się w Tobie zakochał to nie odpuści. -powiedziała mi stanowczo.
-Wybrałaś już sukienkę na ślub? -spytałam starając się zmienić temat.
-Na Twój? To jeszcze nie, ale na Ani owszem.
-To wcale nie było śmieszne... dalej będziesz mi sypać takimi tekstami?
-Ej weź wyluzuj. Ja tylko się z Tobą droczę... -uśmiechnęła się do mnie wychodząc z mojego pokoju.

------------------------

*Marco*

-Kurde, to chyba przez nią się już nie umiem skupić, ona skradła moje myśli... -zacząłem rozmyślać. Nagle przerwał mi mój telefon, gdy to Lewy próbował się dodzwonić. Po chwili zastanowienia zdecydowałem się odebrać.
-Jak tam stary, zrobiłeś to o co Cię prosiłem? -usłyszałem jego głos zza słuchawki.
-Tak już wracam do siebie. A wy już załatwiliście tą sprawę z salą weselną?
-Już wszystko ustalone. A Tobie coś się stało? Masz jakiś inny głos... zapytał z podejrzeniem.
-Nieważne, może innym razem Ci powiem. Dobra, ja już muszę kończyć, bo nie mogę się skupić na drodze..
-Czyżby jakaś choroba Cię dopadła? Ja już się domyślam. -zaśmiał się. -Ale nie będę Cię dłużej trzymać pod telefonem. Cześć. -rozłączył się.

------------------------

*Następnego dnia*

*W mieszkaniu Anity i Kasi*

Dźwięk dzwoniącego telefonu Anity rozległ się po mieszkaniu.
-Anita! Marco dzwoni! -krzyknęła.
-A spadaj! Nawet nie wymieniliśmy się numerami, więc żart Ci się nie udał. -powiedziała poddenerwowana odbierając telefon.

-Tak, słucham.
-Hej Anita! -po drugiej stronie słuchawki była Agata Błaszczykowska. -Wszystko już zorganizowane na dzisiejszy wieczór, przyjdźcie do mnie tak około 17:30. Ale Ance nic nie mów.
-Spokojnie, dowie się kiedy przyjdzie na to pora. Od wczoraj Kaśka mnie dręczy...
-Czym?
-Opowiem Ci później, muszę już kończyć, do zobaczenia za kilka godzin.
-Narazie.

-Kto to był? -spytała Kasia, piłując paznokcie.
-Agata dzwoniła, mówi że mamy się u niej zjawić w domu na w pół do szóstej.
Dziewczyny zjadły drugie śniadanie i powoli zaczęły szykować się na wieczór panieński.


-------------------------------------------------------------------------------


Tak coś nie mogłam tego ciekawie zakończyć ale jakoś to będzie. W następnym rozdziale będzie się działo :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz