*Dzień ślubu Ani i Roberta*
Wszyscy po wieczorze u zorganizowanym u Reus'a, oprócz Mats'a i Moritz'a zostali na noc. Około godziny 11:00 wstał Marco, był bardzo spragniony i wziął jakieś środki na kaca. Poszedł na górę się ogarnąć i przygotował cztery dodatkowe ręczniki dla swoich gości. Gdy wrócił na dół, Robert zaczął się przebudzać.
-Która godzina? -spytał skacowany. Marco spojrzał na swój zegarek na ręku.
-11:34. -poinformował. -Lepiej idź się odśwież, ręcznik leży w łazience. Jak wrócisz dam ci coś na ból głowy. -uśmiechnął się Marco. Lewy powoli wstał i ruszył na górę. Reus przewidział że niebawem reszta towarzystwa będzie się wybudzać więc przygotował im tabletki i wodę w szklankach. W ciągu dwudziestu minut już wszyscy byli na nogach i powoli zabrali się za przygotowywanie do dzisiejszej ceremonii.
*Tymczasem w mieszkaniu Anity i Kasi*
Od samego rana były zabiegane i niezbyt zorganizowane po wieczorze panieńskim Anki. Anita tym bardziej była 'roztrzepana' i miała złą pamięć - ciągle czegoś poszukiwała.
-Kasia, widziałaś mój telefon? -spytała.
-A skąd mam to wiedzieć... Lepiej chodź i pomóż mi wybrać sukienkę!
-Dopiero szukasz ubrania?! Mówiłaś że już masz ustalone co założysz. I mam jeszcze inną informację dla ciebie - ślub zaczyna się za nieco ponad dwie godziny. -rzekła z niezadowoleniem blondynka.
-Już zapomniałaś co się wczoraj wydarzyło? Przecież poplamiłam tą sukienkę którą miałam założyć i nie byłam w stanie... -Kasia zaczęła wyjaśniać.
-Już się nie tłumacz. -przerwała jej. -To ty raczej nie pamiętasz co się z tobą działo... Byłaś zalana w trzy dupy, za przeproszeniem, i miałam problemy w odprowadzaniu nas obie do domu bo ja też byłam nieźle podpita.
Ponad pół godziny później, już były gotowe i wybrały się taksówką do Agaty gdzie była panna młoda.
*U Marco*
-Na którą mamy tam być dokładnie? -spytał Mario.
-Już ostatni raz ci to powtarzam, ślub ma się zacząć o 14:00. -rzucił Marco. -Lepiej zacznij już się zbierać, masz półtorej godziny.
-Jak mnie ciągle łeb boli... -narzekał Mario.
-No to co tak stoisz, idź po tabletkę, są tam w tej szafce obok lodówki. -wskazał koledze.
Goetze już był posłuszny, wziął jedną i popił ją wodą. Po dziesięciu minutach ból ustąpił i Mario wznowił przygotowywanie się.
Minęła godzina i wszyscy byli w pełnej gotowości i wyjechali w stronę kościoła.
*Pod kościołem, 13:50*
Łukasz, Mario i Kuba weszli do środka, gdzie już była większość zaproszonych osób. Pan młody i jego świadek czekali na zewnątrz na pannę młodą i jej druhnę. Po upływie pięciu minut kobiety zjawiły się na miejscu. Robert i Ania poszli przodem a za nimi Marco i Anita. Ceremonia rozpoczęła się punktualnie. Po około 25 minutach Ania i Robert byli oficjalnie małżeństwem. Po zakończeniu, państwo Lewandowscy zostali obsypani ryżem przez swoich gości i otrzymali życzenia i prezenty od nich. Po wszystkim, razem ze swoimi świadkami wsiedli do czarnej limuzyny, która z przodu i z tyłu była oznakowana "Nowożeńcy".
*Ponad godzinę później*
Dojechali na obiekt gdzie miało odbyć się wesele i młoda para została przywitana tradycyjnie. Po jakimś czasie zabawa się rozkręcała i wszyscy się świetnie bawili. Jednak Marco postanowił poszukać Anity. Zaczął się za nią rozglądać, po chwili dostrzegł ją i poszedł w jej stronę.
-O, tu jesteś.. -rzekł z lekkim uśmiechem na twarzy, z satysfakcją że udało mu się ją odnaleźć wśród tłumu.
-Szukałeś mnie? -spytała patrząc mu w oczy.
-...Pomyślałem że... że możemy się lepiej poznać.
-Zgadzam się, tak będzie lepiej, ale tu jest trochę za głośno.
-To może wyjdziemy na balkon? -wskazał na uchylone drzwi od balkonu po drugiej stronie pomieszczenia.
Ona tylko skinęła głową zgadzając się i poszli w wyznaczonym kierunku.
-To może więc zacznijmy od początku, opowiedz mi coś o sobie. -uśmiechnęła się do niego.
-Już pewnie niektóre rzeczy wiesz, to może zacznę od tego że urodziłem się w Dortmundzie, mam 24 lata i urodziny 31 maja. Niedawno zerwałem ze swoją dziewczyną... -opowiadał.
-Nie widać tego po tobie.
-Bo jej nie kochałem. Lubiła mnie kontrolować pod pretekstem że ją zdradzę, a tu okazało się że było na odwrót więc bez wahania powiedziałem jej żeby się wyprowadziła. Nie żałuję tego, ale żałuję że się z nią związałem...
-Najważniejsze że to już masz za sobą. -pocieszała go.
-Teraz ja o tobie nic nie wiem, wiem tylko że masz na imię Anita, jesteś znajomą Ani i Lewego i jesteś z Polski.
-Mam 20 lat, urodziłam się na Mazurach, ale miejsca ci nie powiem bo nie zapamiętasz i mam urodziny 11 września.
-Ciekawa data...
-Nie jesteś jedyny który to mówi. -zaśmiała się. -I przyjechałam tu by studiować psychologię sportową, pierwszy rok mam za sobą, bo studiowałam w Warszawie ale Anka nas przekonała żebyśmy tu przyjechały z kuzynką.
-Może kiedyś będziemy pracować w jednym miejscu. -zastanawiał się.
-Być może niedługo, bo zaaplikowałam już do klubu z prośbą o odbycie stażu od września na okres próbny. -oznajmiła.
-To może ja pójdę po coś do picia, tak dla rozluźnienia, chcesz coś? -zapytał się.
-No to weź mi jakiegoś drinka.. -poprosiła.
Marco ruszył w stronę baru i poprosił o drinka i piwo. Po kilku minutach wrócił na balkon i wręczył dziewczynie drinka. Na chwilę zawiesił na niej oko i mierzył ją wzrokiem od góry do dołu i z powrotem.
-Coś ze mną nie tak, że się tak patrzysz na mnie? -spytała.
-Nie, wręcz przeciwnie. -rzekł uśmiechając się.
-Więc o co chodzi? -zadała mu pytanie z mimowolnym uśmiechem.
-Może kiedyś ci powiem... - odpowiedział tajemniczo.
-Już czekam z niecierpliwością. -zaśmiała się. Spojrzeli sobie w oczy i za chwilę oboje wybuchnęli śmiechem gdy to zostali przyłapani przez kilku paparazzich. Anita gdy to spostrzegła przestała się śmiać i speszona odwróciła głowę w stronę drzwi od balkonu.
-Nie przejmuj się nimi, ja już się do tego przyzwyczaiłem.
-Spoko, w końcu też będę musiała, jeśli się ma sławnych przyjaciół.-No i pewnie nagłówki jutrzejszych gazet będą zatytułowane "Marco Reus ma nową dziewczynę" czy coś w tym stylu, ale znając ich niedługo o tym zapomną.
-Wcale nie muszą o tym zapomnieć. -zasugerował. -Ale cieszę się że masz do tego dystans. -stwierdził zadowolony.
Na sali Mario podszedł do Roberta i wypytywał go o pewną brunetkę która go zaintrygowała.
-Ty, a kto to jest? -zapytał z zaciekawieniem wskazując na dziewczynę, która rozmawiała z Anią.
-Chodzi ci o tą co gada teraz z Anką, tak? To nasza przyjaciółka, przyjechała tu z kuzynką..
-Ostatnio coś Marco wspominał że musiał odebrać jakieś dziewczyny z lotniska i wydaje mi się że jedna wpadła mu w oko... -opowiadał Goetze.
-A właśnie, gdzie on się w ogóle podziewa? -zastanawiał się Lewy.
-Wydaje mi się że wiem co robi, teraz pewnie ją zagaduje hahaha. -stwierdził Mario.
-Chyba masz rację, ale zdaje mi się że ty też o kogoś pytałeś... -przypomniał mu, poklepując go po ramieniu. -Lepiej ruszaj do niej bo ją Anka na śmierć zagada hahaha. -zaśmiał się Robert.
-Tak jest! -rzucił entuzjastycznie Mario i poszedł.
----------------------------------------------------------------------------------
Już jest rozdział 3! Komentujcie jeśli to czytacie, bo mnie to motywuje i wiem że mam dla kogo pisać. Jak będą 3 komentarze dodam rozdział 4 :)
Swietny! Czekam na nastepny <3.
OdpowiedzUsuńprzypadkiem natrafiłam na twojego bloga i bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;)
pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/
mile widziane komentarze ;)
Super <3
OdpowiedzUsuńDawaj szybko następny <3
Zapraszam do siebie http://julka-i-gotzeus.blogspot.com/ mile widziany komentarz ;)
Pozdrawiam ;