Marco jak najszybciej chciał zabrać swoją ukochaną z tamtego miejsca, ale Krystian wszedł przed niego by pierwszy zapukać do drzwi.
-Nie pchaj się tak! -zwrócił mu uwagę Reus.
-Ty nie znasz hasła, a żeby tam wejść to trzeba je podać do domofonu.
-A niby czemu mam ci ufać i wiedzieć że znowu nie zrobisz jakiegoś przekrętu?
-Po pierwsze, i tak będę musiał siedzieć w pudle, a po drugie, i tak nie wiem jaki jest sens trzymania ją tu dłużej...
-To dlaczego w ogóle przyszedł ci do głowy taki pomysł?!
-Ja... ja po prostu chciałem by była dalej od ciebie... -wyznał.
-Nie rozumiem jak można komuś coś takiego zrobić tylko dlatego że ktoś nie chce być z tobą ale z kimś innym, aż mi się to w głowie nie mieści. A wracając do tematu, to podaj tam te hasło.
Krystian o dziwo posłuchał Marco, zadzwonił na domofon i usłyszał głos jednego z kolegów, który chciał usłyszeć 'kod wstępu' na posesję.
Obaj mężczyźni weszli do środka, ale tuż przy wejściu Krystian szepnął:
-Ty poczekaj tutaj, żeby nie było nieporozumienia pomiędzy tobą a nimi. - i ruszył w kierunku salonu w którym była Anita w towarzystwie dwóch, dalej nie do końca znanym jej facetów.
-Długo jeszcze zamierzacie mnie tu trzymać? -rzekła z nutą zniecierpliwienia w głosie.
-Krócej niż ci się wydaje... -odparł krótko. -A wy jeśli nie chcecie być zatrzymani to musicie stąd spadać, bo policja już jest w drodze.
-Jak to? Co się dzieje? -spytał jeden z nich.
-Opowiem wam innym razem. Teraz odwiążcie ją.
-I co, teraz myślisz sobie że jesteś takim łaskawcą bo mnie każesz wypuścić?! -tym razem młoda blondynka już coraz bardziej podirytowana.
-Ty się już tak nie rzucaj bo... -zaczął drugi z nich, lecz w tym momencie usłyszeli huk walących się drzwi wejściowych a po chwili zobaczyli grupę policjantów którzy nie wahali się wtargnąć do domu.
-Wszyscy macie stać i ani kroku dalej! -wtem zapanowała cisza. -Proszę tą panią odwiązać. -zarządzili.
Marco nie rozumiał co mówili funkcjonariusze i wszedł do pokoju.
-A pan co tu robi? -spytał jeden z nich.
-On nie za bardzo rozumie po polsku, jest z Niemiec. -wyjaśniła Anita.
-Korzystając z okazji że pani się odezwała, to proszę nam powiedzieć kto panią porwał i był zamieszany w to zdarzenie.
-Oni. -bez zawahania się, wskazała na trzech mężczyzn w pokoju.
-A ten pan co tu przyszedł to kto to jest?
-To mój chłopak.
-No dobrze, panowie, jesteście zatrzymani za popełnienie przestępstwa, jakim było porwanie tej pani i przetrzymywanie jej tu wbrew jej woli. -wyjaśnił jeden z policjantów i zarządził by zatrzymanych zakuć w kajdanki. -A panią poproszę tutaj, muszę zadać kilka pytań.
*20 minut później*
"Krystian i spółka" zostali przewiezieni na należyte im miejsce, czyli do aresztu, a Anita już była po krótkim 'przesłuchaniu' i postanowiła poszukać Marco, który czekał na zewnątrz. Gdy go zauważyła, pobiegła do niego rzucając mu się na szyję. On bez zbędnych słów objął ją i przytulił do siebie jakby miał ją za chwilę znowu stracić, lecz miał głęboką nadzieję że już nic im nie stanie na drodze do szczęścia.
-Jak mnie znalazłeś? -przerwała ciszę.
-Mam swoje sposoby... -odpowiedział tajemniczo unosząc kąciki swych ust ku górze.
*45 minut później*
Anita i Marco pojechali do domu jej matki, gdzie mogła zmienić ubrania. Owszem miała do dyspozycji prysznic w domu jednego z 'porywaczy' ale nie miała innych ubrań, więc skorzystała z okazji i poszła na górę się odświeżyć. Niedługo zeszła na dół gdzie byli Marco i jej mama, którzy byli w dobrych nastrojach i rozmawiali w miłej atmosferze. Widząc to, lekko się uśmiechnęła do siebie.
-O, już jesteś. Zamówić wam bilety lotnicze? -spytała jej rodzicielka.
-Ale ja zapłacę.
-O co chodzi? -dociekał pomocnik Borussii Dortmund.
-Przekonuję mamę że ona nie musi płacić za bilety na samolot.
-Nie ma co się sprzeczać, ja zapłacę.
-Nie, przeze mnie tu przyjechałeś więc ja muszę za to zapłacić. Koniec i kropka.
-Ale ty uparta jesteś... -pokiwał głową z niedowierzaniem.
*Następnego dnia*
Wylot do Dortmundu był o 9:15 z Warszawy, więc poranne wstawanie, którego oboje nie lubią też musiało być w tym przypadku obowiązkowe. Jednak ogarnęli się i zdążyli na półtorej godziny przed odlotem. Piłkarz też nie zapomniał zwrócić się do biura informacji gdzie był mężczyzna, który ostatnim razem pomógł mu wypożyczyć auto. Oddał mu kluczyki i podziękował za pomoc.
Lot przebiegł normalnie, ale Marco wciąż zastanawiał się, jak to jest być pilotem pokładowym i marzył by kiedyś sam to zrobić. To było jedno z jego marzeń z dzieciństwa, i prawdopodobnie gdyby nie był piłkarzem to zostałby pilotem. Na lotnisku odebrał swój bagaż (Anity rzeczy były zabrane przez Kasię i Anię), gdzie niedługo później podeszło do nich kilku kibiców Borussii i poprosiło go o autografy.
W drodze z lotniska Marco chodziła po głowie możliwość zaproponowania przeprowadzki swojej dziewczynie do niego, lecz nie był pewien jaka będzie jej reakcja. Jednak zebrał się na odwagę i zadał pytanie.
-Kochanie, co powiedziałabyś na...
-Na co?
-...Na to byś się do mnie przeprowadziła? -dokończył.
-W sumie to nie wiem, nie chcę zostawiać Kasi samej, zobaczę co się dzieje u nich z Mario, ale nie powiem, zaskoczyłeś mnie. -uśmiechnęła się.
-To może pojedźmy do waszego mieszkania, zauważyłem że ostatnimi czasy on tam prawie mieszka. -zaśmiał się.
*15 minut później*
Wysiedli przed blokiem i podążyli w stronę mieszkania na trzecim piętrze. O dziwo drzwi nie były zamknięte na klucz więc weszli do środka, gdzie zastali Kasię i Mario urządzających sobie... bitwę na poduszki. Przez moment byli niezauważeni, ale nie na zbyt długo.
-No nareszcie Anita! Nie wiesz jak się cieszę że cię widzę. -brunetka była wyraźnie szczęśliwa z powrotu kuzynki.
-Skoro jest powód to jest co świętować! -wykrzyknął entuzjastycznie Goetze.
-A ty jak zwykle w swoim stylu. -stwierdził Marco.
-No nie przesadzaj, nie widzieliśmy się aż dwa dni!
-No fakt, jak na nas to cholernie dużo. -przyznał rację kumplowi.
Kasia bez większych 'argumentów' na świętowanie od swojego chłopaka poszła do kuchni przygotować przeróżne kolorowe drinki.
--------------------------------------------------------------------------------------
Zostawiam was z tym czymś, głupio mi bo wychodzi na to że dodaję tu rozdziały co miesiąc i że musicie tak długo czekać ale kiedy jest szkoła to naprawdę jest ciężko się zebrać i napisać coś sensownego. Ja staram się nie dodawać byle czego, ale ocenę zostawiam wam i zachęcam do komentowania. Czytam = komentuję = motywuję. Dzięki temu wiem że mam dla kogo pisać. Pozdrawiam :**
wtorek, 3 grudnia 2013
niedziela, 27 października 2013
Rozdział 18
Marco dalej czekał przed salą w której był przesłuchiwany Krystian. Policjanci informowali go na bieżąco o tym co tam się dzieje.
-Mamy pewne podejrzenia do tego że oskarżony kłamie więc oprócz psychologa poddaliśmy go badaniom tak zwanym potocznie wykrywaczem kłamstw.
-Wiedziałem że to on, po prostu nie ma innej opcji. -odparł Reus.
-Rozumiem pana, ale dopiero teraz zbieramy dowody na to że podejrzany dopuścił się przestępstwa. Tak to niestety wygląda od strony prawnej. -wyjaśnił funkcjonariusz.
*Jakiś czas później, w Dortmundzie*
Od czasu zniknięcia Anity i wyjazdu Marco do Polski na poszukiwania, Kasia i Mario mają więcej czasu dla siebie. Tego dnia Mario wracał z treningu i jak się umówił ze swoją dziewczyną, odebrał ją z pracy.
-Masz jakieś plany na dzisiaj? -spytał gdy wsiadała do auta.
-To zależy czy ty masz. -rzekła uśmiechając się zalotnie.
-No to ja proponuję kręgle, co ty na to?
-Super, ale najpierw muszę się przebrać, bo przecież w tym nie pójdę. -oznajmiła wskazując na swoje ubranie do pracy.
-Dla mnie we wszystkim jesteś piękna. -stwierdził.
-Nie przesadzaj. -machnęła ręką.
-Ależ ja nie przesadzam tylko mówię prawdę. Nie waż mi się zaprzeczać.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. -przerwał jej odpalając silnik pojazdu.
*Tymczasem w Warszawie*
Przesłuchanie zostało zakończone i jest wystarczająco dużo dowodów by postawić Krystianowi zarzuty. W tej sytuacji był skłonny ujawnić gdzie jest Anita ale miał warunek.
-(...) Ale jest jeden warunek.
-Dobra, co to jest? -spytał zrezygnowany Marco.
-Skrócenie kary więziennej.
-Możemy się nad tym zastanowić, ale jeszcze dodam że będzie musiał się pan przystosować do zakazu zbliżania się do poszkodowanej na dystans 400 m. -poinformował go policjant.
-Zgadzam się na to. Robiłem to wszystko bez sensu...
-Jest już za późno na takie wyznania. -odparł oschle Niemiec.
Już bez większego dialogu Marco i Krystian w towarzystwie dwóch policjantów, którzy mieli jednak jechać oddzielnym radiowozem, wyszli z budynku.
*Jakieś 40 minut później*
Marco Reus w Polsce nie bywa zbyt często a w dodatku GPS przyczynił się do tego że nieco zjechał z trasy, na co Krystian zareagował utratą cierpliwości:
-No gdzie ty jedziesz kurwa!
-A gdzie mam niby jechać?!
-Na pewno nie tu, przecież tu są pola.
-No to mów gdzie mam skręcić a nie owijasz w bawełnę. -powiedział Marco nieco spokojniej.
-Najpierw radzę ci wrócić do głównej trasy.
Po upływie dwóch minut Marco już wykierował auto na drogę główną.
-Teraz jedziesz prosto, ale niedługo będzie zakręt za którym skręcisz w prawo.
-A żeby tu był tylko jeden zakręt, na autostradach w Niemczech prawie nie ma zakrętów. -stwierdził pomocnik Borussii Dortmund.
-Ale tu jest Polska, a autostrad jak widać nie ma zbyt wiele.
-No to jak będzie 'ten' zakręt to mi daj znać bo znowu zabłądzimy.
Ostatnie 15 minut trasy upłynęło bez kolejnych nieporozumień pomiędzy mężczyznami i dojechali na miejsce. Działka na której stał dom, była oddalona od głównej drogi o około 1 km, a na niej sporo niewykorzystanego miejsca. Marco zaparkował samochód i z Krystianem ruszyli w stronę drzwi domu.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Uff... nareszcie uporałam się z większością zadań ze szkoły i znalazłam czas na to by tu dodać posta, który mam nadzieję że jest w miarę (no bo wiadomo, zawsze jest coś do poprawienia). Przepraszam że taki krótki ten rozdział ale resztę zostawiłam na następny :D Jeszcze trochę wam poprzeciągam i pozostawię was w niepewności ale wkrótce sprawa ze zniknięciem głównej bohaterki się wyjaśni :P Czytam = komentuję. Pozdrawiam :*
-Mamy pewne podejrzenia do tego że oskarżony kłamie więc oprócz psychologa poddaliśmy go badaniom tak zwanym potocznie wykrywaczem kłamstw.
-Wiedziałem że to on, po prostu nie ma innej opcji. -odparł Reus.
-Rozumiem pana, ale dopiero teraz zbieramy dowody na to że podejrzany dopuścił się przestępstwa. Tak to niestety wygląda od strony prawnej. -wyjaśnił funkcjonariusz.
*Jakiś czas później, w Dortmundzie*
Od czasu zniknięcia Anity i wyjazdu Marco do Polski na poszukiwania, Kasia i Mario mają więcej czasu dla siebie. Tego dnia Mario wracał z treningu i jak się umówił ze swoją dziewczyną, odebrał ją z pracy.
-Masz jakieś plany na dzisiaj? -spytał gdy wsiadała do auta.
-To zależy czy ty masz. -rzekła uśmiechając się zalotnie.
-No to ja proponuję kręgle, co ty na to?
-Super, ale najpierw muszę się przebrać, bo przecież w tym nie pójdę. -oznajmiła wskazując na swoje ubranie do pracy.
-Dla mnie we wszystkim jesteś piękna. -stwierdził.
-Nie przesadzaj. -machnęła ręką.
-Ależ ja nie przesadzam tylko mówię prawdę. Nie waż mi się zaprzeczać.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. -przerwał jej odpalając silnik pojazdu.
*Tymczasem w Warszawie*
Przesłuchanie zostało zakończone i jest wystarczająco dużo dowodów by postawić Krystianowi zarzuty. W tej sytuacji był skłonny ujawnić gdzie jest Anita ale miał warunek.
-(...) Ale jest jeden warunek.
-Dobra, co to jest? -spytał zrezygnowany Marco.
-Skrócenie kary więziennej.
-Możemy się nad tym zastanowić, ale jeszcze dodam że będzie musiał się pan przystosować do zakazu zbliżania się do poszkodowanej na dystans 400 m. -poinformował go policjant.
-Zgadzam się na to. Robiłem to wszystko bez sensu...
-Jest już za późno na takie wyznania. -odparł oschle Niemiec.
Już bez większego dialogu Marco i Krystian w towarzystwie dwóch policjantów, którzy mieli jednak jechać oddzielnym radiowozem, wyszli z budynku.
*Jakieś 40 minut później*
Marco Reus w Polsce nie bywa zbyt często a w dodatku GPS przyczynił się do tego że nieco zjechał z trasy, na co Krystian zareagował utratą cierpliwości:
-No gdzie ty jedziesz kurwa!
-A gdzie mam niby jechać?!
-Na pewno nie tu, przecież tu są pola.
-No to mów gdzie mam skręcić a nie owijasz w bawełnę. -powiedział Marco nieco spokojniej.
-Najpierw radzę ci wrócić do głównej trasy.
Po upływie dwóch minut Marco już wykierował auto na drogę główną.
-Teraz jedziesz prosto, ale niedługo będzie zakręt za którym skręcisz w prawo.
-A żeby tu był tylko jeden zakręt, na autostradach w Niemczech prawie nie ma zakrętów. -stwierdził pomocnik Borussii Dortmund.
-Ale tu jest Polska, a autostrad jak widać nie ma zbyt wiele.
-No to jak będzie 'ten' zakręt to mi daj znać bo znowu zabłądzimy.
Ostatnie 15 minut trasy upłynęło bez kolejnych nieporozumień pomiędzy mężczyznami i dojechali na miejsce. Działka na której stał dom, była oddalona od głównej drogi o około 1 km, a na niej sporo niewykorzystanego miejsca. Marco zaparkował samochód i z Krystianem ruszyli w stronę drzwi domu.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Uff... nareszcie uporałam się z większością zadań ze szkoły i znalazłam czas na to by tu dodać posta, który mam nadzieję że jest w miarę (no bo wiadomo, zawsze jest coś do poprawienia). Przepraszam że taki krótki ten rozdział ale resztę zostawiłam na następny :D Jeszcze trochę wam poprzeciągam i pozostawię was w niepewności ale wkrótce sprawa ze zniknięciem głównej bohaterki się wyjaśni :P Czytam = komentuję. Pozdrawiam :*
sobota, 12 października 2013
Rozdział 17
*Następnego dnia*
Wieczorem, spakowany Marco zamówił taksówkę na lotnisko. Na miejscu był ponad godzinę przed odlotem więc zdążył wypić jakąś kawę, rozdać kilka autografów i 'pozował' do zdjęć z kibicami. Jednakże nie czuł z tego satysfakcji bo w jego życiu brakowało pewnego elementu który je wypełniał i sprawiał że jest do końca spełnionym i wartościowym człowiekiem. Pomimo tego, teraz próbował to zmienić i odnaleźć osobę która jest tak bardzo dla niego ważna.
Lot przebiegł bez problemów i samolot wylądował na lotnisku w Warszawie. Po wyjściu z budynku wykręcił telefon do Ani.
-Halo? -odezwał się znajomy damski głos zza słuchawki.
-No hej Ania, już wylądowałem i zastanawiam się czy może znasz adres pod którym mieszka mama Anity?
-Marco? Cześć! Jasne że znam, ale łatwiej będzie jak ci prześlę go sms'em bo jak zacznę dyktować to możesz coś pomylić. W końcu Polski to trudny język. -zaśmiała się.
-Spoko, i lepiej nie ryzykować, bo z moimi zdolnościami lingwistycznymi jest różnie.
-To potrwa tylko chwilę, dobra już kończę bo chcesz jak najszybciej tam jechać. Pa!
-Narazie.
Minutę po zakończeniu rozmowy do Reus'a doszła wiadomość. Niezwłocznie postanowił zwrócić się do biura informacji na lotnisku. Spotkał tam mężczyznę, który na jego szczęście biegle mówił po niemiecku.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Czy wie pan może gdzie można wypożyczyć auto?
-Mogę to załatwić na miejscu a samochód byłby dostarczony przed lotnisko w ciągu pół godziny.
-Naprawdę? To ja poczekam tam...
-Ale pan tu jeszcze chwilę zostanie bo trzeba uzgodnić kilka szczegółów.
-Dobrze.
Marco został na miejscu a mężczyzna zadzwonił do wypożyczalni aut. Rozmawiał przez moment i znów zwrócił się do swojego klienta.
-Za jaką cenę chce pan wypożyczyć?
-Cena nie gra roli.
-(...)A jakiej marki auto pan woli?
-Niech będzie Audi. -odparł Niemiec.
Polak zakończył rozmowę przez telefon.
-Będzie Audi A5 i zostanie dostarczone za niecałe 20 minut.
-Dziękuję bardzo, a ile jestem winien?
-To już panu powie mój kolega.
-Dobrze. Do widzenia! -pożegnał się i wyszedł przed lotnisko gdzie niedługo miał być ten samochód.
*Półtorej godziny później*
GPS Marco nie wyprowadził go w pole, a wręcz przeciwnie, dojechał na miejsce bez problemu. Wysiadł z pojazdu i zapukał do drzwi, które otworzyła mu kobieta w średnim wieku o blond włosach.
Zauważyła że jednak ten młody blondyn to obcokrajowiec więc zaczęła rozmowę po angielsku:
-Witam.
-Dzień dobry, tylko się upewnię czy dobrze trafiłem, jest pani matką Anity Brzozowskiej?
-Tak, coś się stało?
-Ja jestem jej chłopakiem i przyjechałem jej szukać...
-Zapewne to ty jesteś Marco... Ale nie odwiedzała mnie ostatnio.
-Domyślam się. Chodzi o to że ktoś ją porwał.
-... -nie zdołała z siebie nic wydusić bo była zaskoczona tym o czym poinformował ją jej rozmówca. Moment później przypomniała sobie że Marco już długo stoi przed drzwiami i zaprosiła go do środka. -Proszę, niech pan wejdzie.
*10 minut później*
Po żywej dyskusji oboje doszli do wniosku kto jest sprawcą porwania.
-A wie pani gdzie on mieszka?
-Napiszę panu na kartce, będzie łatwiej.
-Faktycznie, mogę zapomnieć gdzie jadę. -zaśmiał się, a ona odwzajemniła uśmiech.
Wręczyła mu kartkę papieru na którym widniał adres.
*15 minut później*
Reus dotarł do celu i nie wahając się zadzwonił dzwonkiem u drzwi.
-Dzień dobry, a pan do kogo? -spytała po polsku. On ledwo co zrozumiał.
-Ja do Krystiana. -odparł łamaną polszczyzną.
-Dobrze, już go wołam. -i jak rzekła, tak zrobiła.
Po upływie około minuty zjawił się, a Marco tylko czekał by mu wygarnąć.
-Gdzie ona jest? -spytał go z niecierpliwością w głosie, tym razem już po niemiecku.
-O patrzcie go, taki niby sławny i bogaty, ale chamski, nawet się przywitać nie umie. -odrzekł ironicznie.
-Ja nie przyjechałem tu by się z tobą witać. I nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-A ja nie wiem o kogo ci chodzi... -próbował się wykręcać.
-Nie sądzę że muszę ci mówić o kogo chodzi. -Marco już powoli tracił cierpliwość.
-Może wiem, a może nie wiem. I tak nie musisz tego wiedzieć bo ona nie jest dla ciebie.
-To chyba ty nie zauważyłeś że wybrała mnie a nie ciebie, zrozum to wreszcie.
-Widocznie nie umiała dokonać właściwego wyboru.
-Co tu się dzieje? -weszła matka Krystiana zdziwiona kłótnią.
-Pani syn porwał moją dziewczynę!
-Co ty sobie uroiłeś!? Nie porwałem Anity i ona nie jest twoja!
-Krystian jak mogłeś? -starsza kobieta była zszokowana.
-A co ja zrobiłem?
-Nie udawaj. Ja nie przyjechałem tych ponad 1000 km żeby coś komuś wciskać, jestem pewien że to twoja sprawka.
-Jedź z tym panem natychmiast i to napraw, bo w więzieniu będziesz siedział za coś takiego.
Już bez zbędnych stwierdzeń oboje wyszli do samochodu i pojechali z powrotem do Warszawy. Marco wyszukał w nawigacji najbliższy posterunek policji i tam się skierował.
*Pół godziny później*
Marco lekko błądził po mieście ale dojechał pod wskazane miejsce.
-No, koniec przejażdżki, idziesz ze mną. -zarządził kierowca.
-Myślisz że jak mnie wydasz policji do ją znajdziesz?
-Nie mam na to czasu żeby się z tobą przegadywać. -nie zastanawiając się dłużej pociągnął Krystiana za ramię i weszli do komisariatu.
-Dzień dobry, ja chciałbym zgłosić zaginięcie a przyprowadziłem tu jego bo to on jest głównym sprawcą.
-Ja jestem niewinny!
-Możemy go wziąć na przesłuchanie z obecnością psychologa który będzie w stanie odczytać czy podejrzany mówi prawdę, ale to zależy od tego, kiedy ta osoba zaginęła. -poinformował funkcjonariusz.
-3 dni temu.
-No to my się tym zajmiemy, a pan niech tu poczeka. -zwrócił się do Marco, prowadząc Krystiana na przesłuchanie.
---------------------------------------------------------------------------------------
No nareszcie jest! Pisałam ten rozdział kilka dni bo wena była różna i obowiązki i sprawy też wzywały... Mam nadzieję że nikt jeszcze nie zapomniał o tym blogu ;) Wasze komentarze mnie bardzo motywują i wywołują mimowolny uśmiech na twarzy więc: Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam ;*
Wieczorem, spakowany Marco zamówił taksówkę na lotnisko. Na miejscu był ponad godzinę przed odlotem więc zdążył wypić jakąś kawę, rozdać kilka autografów i 'pozował' do zdjęć z kibicami. Jednakże nie czuł z tego satysfakcji bo w jego życiu brakowało pewnego elementu który je wypełniał i sprawiał że jest do końca spełnionym i wartościowym człowiekiem. Pomimo tego, teraz próbował to zmienić i odnaleźć osobę która jest tak bardzo dla niego ważna.
Lot przebiegł bez problemów i samolot wylądował na lotnisku w Warszawie. Po wyjściu z budynku wykręcił telefon do Ani.
-Halo? -odezwał się znajomy damski głos zza słuchawki.
-No hej Ania, już wylądowałem i zastanawiam się czy może znasz adres pod którym mieszka mama Anity?
-Marco? Cześć! Jasne że znam, ale łatwiej będzie jak ci prześlę go sms'em bo jak zacznę dyktować to możesz coś pomylić. W końcu Polski to trudny język. -zaśmiała się.
-Spoko, i lepiej nie ryzykować, bo z moimi zdolnościami lingwistycznymi jest różnie.
-To potrwa tylko chwilę, dobra już kończę bo chcesz jak najszybciej tam jechać. Pa!
-Narazie.
Minutę po zakończeniu rozmowy do Reus'a doszła wiadomość. Niezwłocznie postanowił zwrócić się do biura informacji na lotnisku. Spotkał tam mężczyznę, który na jego szczęście biegle mówił po niemiecku.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
-Czy wie pan może gdzie można wypożyczyć auto?
-Mogę to załatwić na miejscu a samochód byłby dostarczony przed lotnisko w ciągu pół godziny.
-Naprawdę? To ja poczekam tam...
-Ale pan tu jeszcze chwilę zostanie bo trzeba uzgodnić kilka szczegółów.
-Dobrze.
Marco został na miejscu a mężczyzna zadzwonił do wypożyczalni aut. Rozmawiał przez moment i znów zwrócił się do swojego klienta.
-Za jaką cenę chce pan wypożyczyć?
-Cena nie gra roli.
-(...)A jakiej marki auto pan woli?
-Niech będzie Audi. -odparł Niemiec.
Polak zakończył rozmowę przez telefon.
-Będzie Audi A5 i zostanie dostarczone za niecałe 20 minut.
-Dziękuję bardzo, a ile jestem winien?
-To już panu powie mój kolega.
-Dobrze. Do widzenia! -pożegnał się i wyszedł przed lotnisko gdzie niedługo miał być ten samochód.
*Półtorej godziny później*
GPS Marco nie wyprowadził go w pole, a wręcz przeciwnie, dojechał na miejsce bez problemu. Wysiadł z pojazdu i zapukał do drzwi, które otworzyła mu kobieta w średnim wieku o blond włosach.
Zauważyła że jednak ten młody blondyn to obcokrajowiec więc zaczęła rozmowę po angielsku:
-Witam.
-Dzień dobry, tylko się upewnię czy dobrze trafiłem, jest pani matką Anity Brzozowskiej?
-Tak, coś się stało?
-Ja jestem jej chłopakiem i przyjechałem jej szukać...
-Zapewne to ty jesteś Marco... Ale nie odwiedzała mnie ostatnio.
-Domyślam się. Chodzi o to że ktoś ją porwał.
-... -nie zdołała z siebie nic wydusić bo była zaskoczona tym o czym poinformował ją jej rozmówca. Moment później przypomniała sobie że Marco już długo stoi przed drzwiami i zaprosiła go do środka. -Proszę, niech pan wejdzie.
*10 minut później*
Po żywej dyskusji oboje doszli do wniosku kto jest sprawcą porwania.
-A wie pani gdzie on mieszka?
-Napiszę panu na kartce, będzie łatwiej.
-Faktycznie, mogę zapomnieć gdzie jadę. -zaśmiał się, a ona odwzajemniła uśmiech.
Wręczyła mu kartkę papieru na którym widniał adres.
*15 minut później*
Reus dotarł do celu i nie wahając się zadzwonił dzwonkiem u drzwi.
-Dzień dobry, a pan do kogo? -spytała po polsku. On ledwo co zrozumiał.
-Ja do Krystiana. -odparł łamaną polszczyzną.
-Dobrze, już go wołam. -i jak rzekła, tak zrobiła.
Po upływie około minuty zjawił się, a Marco tylko czekał by mu wygarnąć.
-Gdzie ona jest? -spytał go z niecierpliwością w głosie, tym razem już po niemiecku.
-O patrzcie go, taki niby sławny i bogaty, ale chamski, nawet się przywitać nie umie. -odrzekł ironicznie.
-Ja nie przyjechałem tu by się z tobą witać. I nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
-A ja nie wiem o kogo ci chodzi... -próbował się wykręcać.
-Nie sądzę że muszę ci mówić o kogo chodzi. -Marco już powoli tracił cierpliwość.
-Może wiem, a może nie wiem. I tak nie musisz tego wiedzieć bo ona nie jest dla ciebie.
-To chyba ty nie zauważyłeś że wybrała mnie a nie ciebie, zrozum to wreszcie.
-Widocznie nie umiała dokonać właściwego wyboru.
-Co tu się dzieje? -weszła matka Krystiana zdziwiona kłótnią.
-Pani syn porwał moją dziewczynę!
-Co ty sobie uroiłeś!? Nie porwałem Anity i ona nie jest twoja!
-Krystian jak mogłeś? -starsza kobieta była zszokowana.
-A co ja zrobiłem?
-Nie udawaj. Ja nie przyjechałem tych ponad 1000 km żeby coś komuś wciskać, jestem pewien że to twoja sprawka.
-Jedź z tym panem natychmiast i to napraw, bo w więzieniu będziesz siedział za coś takiego.
Już bez zbędnych stwierdzeń oboje wyszli do samochodu i pojechali z powrotem do Warszawy. Marco wyszukał w nawigacji najbliższy posterunek policji i tam się skierował.
*Pół godziny później*
Marco lekko błądził po mieście ale dojechał pod wskazane miejsce.
-No, koniec przejażdżki, idziesz ze mną. -zarządził kierowca.
-Myślisz że jak mnie wydasz policji do ją znajdziesz?
-Nie mam na to czasu żeby się z tobą przegadywać. -nie zastanawiając się dłużej pociągnął Krystiana za ramię i weszli do komisariatu.
-Dzień dobry, ja chciałbym zgłosić zaginięcie a przyprowadziłem tu jego bo to on jest głównym sprawcą.
-Ja jestem niewinny!
-Możemy go wziąć na przesłuchanie z obecnością psychologa który będzie w stanie odczytać czy podejrzany mówi prawdę, ale to zależy od tego, kiedy ta osoba zaginęła. -poinformował funkcjonariusz.
-3 dni temu.
-No to my się tym zajmiemy, a pan niech tu poczeka. -zwrócił się do Marco, prowadząc Krystiana na przesłuchanie.
---------------------------------------------------------------------------------------
No nareszcie jest! Pisałam ten rozdział kilka dni bo wena była różna i obowiązki i sprawy też wzywały... Mam nadzieję że nikt jeszcze nie zapomniał o tym blogu ;) Wasze komentarze mnie bardzo motywują i wywołują mimowolny uśmiech na twarzy więc: Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam ;*
środa, 31 lipca 2013
Informacja
Wyjeżdżam na wakacje jutro (01.08) do Polski (tak, może to być dziwne, ale uwierzcie że jak się mieszka za granicą to się nie można doczekać powrotu do Polski) i wracam za około miesiąc (28.08), ale będę dodawać nowe rozdziały, tylko że nie tak często gdyż nie będę miała stałego dostępu do internetu. Jeśli was zawiodłam to przepraszam ale postaram się to jakoś wam wynagrodzić jeśli naprawdę mało dodam. Życzę wam fajnej reszty wakacji :) Pozdrawiam ;*
P.S. Jak ktoś czyta to opowiadanie to komentujcie, dla was to tylko chwila a mi od razu mordka się cieszy i bardzo motywuje. Każdy może, nawet jeśli nie ma się konta ;)
P.S. Jak ktoś czyta to opowiadanie to komentujcie, dla was to tylko chwila a mi od razu mordka się cieszy i bardzo motywuje. Każdy może, nawet jeśli nie ma się konta ;)
wtorek, 30 lipca 2013
Rozdział 16
*Tymczasem w hotelu*
-Gdzie jest Anita? Bo coś jej długo nie ma... -spytała Agata.
-Jakieś 15 minut temu wyszła się przewietrzyć. -oznajmiła Ania.
-Kurde, coś długo, już powinna wrócić... -powiedział Lewy.
-To ja spróbuję się do niej dodzwonić. -rzekła Kasia po czym sięgnęła po swoją komórkę i wykręciła numer. W tym samym pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu... Anity.
-Cholera jasna! Nawet telefonu ze sobą nie wzięła. -Kasia zaczęła się wściekać.
-Jak gdzieś wyszła to powinna niedługo wrócić, w końcu jest już dużą dziewczynką. -starał się załagodzić sytuację Kuba.
-Obyś miał rację... -westchnęła Ania.
*Następnego dnia*
Kasia wstała najwcześniej i poszła sprawdzić czy jej kuzynka wróciła z powrotem. Niestety, nikogo nie było w pokoju, jej rzeczy były nietknięte. W jej głowie zrobił się mętlik i obawiała się najgorszego... Natychmiast wybiegła z pokoju i udała się do Ani poinformować ją o tym. Wbiegła do niej zdruzgotana.
-Kasia, co jest? -zapytała Ania zmartwiona wyrazem twarzy przyjaciółki.
-Nie ma jej. -wydukała. Faktycznie na twarzy Brzozowskiej malowała się obawa, strach i zmartwienie. Anita jest jej bardzo bliska i bardzo przeżywałaby to gdyby coś jej się stało. Tak było teraz. Ania już nic nie mówiąc przytuliła ją.
Gdy Kasia się w miarę uspokoiła, postanowiły zgłosić zaginięcie na policję. Nie mogły nic innego zrobić, nawet nie miały pojęcia kto za tym stoi.
Nazajutrz miały wylot do Dortmundu więc spakowały jej rzeczy w razie czego. Zanim zdążyły wszystko spakować, zadzwonił telefon Anity, na którego ekranie widniał napis: Marco <3. Lewandowska bez wahania odebrała i włączyła na tryb głośnomówiący.
-Halo, Marco?
-Anita? Głos ci się zmienił... -rzekł, po jego tonie głosu można było wywnioskować że był w dobrym nastroju.
-To nie Anita tylko ja, Anka. -powiedziała zmartwiona, gdyż nie wiedziała jak na zaistniałą sytuację zareaguje Reus.
-Coś jest nie tak? Mów, przecież słyszę że czymś się martwisz... Tylko mi nie mów że Anicie coś się stało...
-Niestety, trafiłeś...
-Mogłabyś jaśniej?
-Ona zniknęła... Wczoraj wyszła przed hotel się przewietrzyć, no i nie wróciła...
-A zgłosiliście to chociaż na policję?
-Tak, dzisiaj rano byłam z Kasią, ale dopiero coś z tym zrobią wieczorem bo musi minąć 24 godziny od zaginięcia.
-Ja pierdolę... A co jak jej coś lub ktoś grozi, nie wybaczyłbym sobie...
-Zgadzam się ale nic nie możemy zrobić, nawet nie mamy pojęcia co się stało. Przecież nie wyszłaby ot tak sobie bez słowa, wciskając nam kit że zaraz wraca. -zauważyła Kasia.
-Ale nie zabrała swoich rzeczy?
-No właśnie nie...
-Więc to może być porwanie. -stwierdził. -Jeśli nie wróci razem z wami do Dortmundu, sam zacznę szukać.
-No i gdzie będziesz szukał?
-Nie wiem, zacznę od dowiedzenia się czegoś od jej matki.
-Racja, ona może ci powiedzieć co nieco na temat jej znajomych i podejrzanych osób.
-Dobra dziewczyny, kończę bo muszę się jeszcze spakować. Narazie.
-Cześć.
*Wieczorem, w pokoju hotelowym Ani*
Kasia, Ania, Agata, Robert, Kuba i Łukasz zebrali się u karateczki. Wątpili w 'powrót' Anity przed wyjazdem do Niemiec. Byli w mizernych nastrojach i nagle do drzwi zapukali dwaj policjanci. Głównie Ania i Kasia zeznawały, a funkcjonariusze wywnioskowali że ktoś może stać za zniknięciem młodej blondynki.
-(...) Czy ktoś z państwa domyśla się kto może być odpowiedzialny za to zdarzenie? -zadał pytanie jeden z nich.
W pomieszczeniu nastała cisza, jednak po chwili przerwała ją Kasia.
-Ja myślę że... możliwe jest że to jej były chłopak to zrobił. -wydusiła, a policjanci zasypali ją kolejnymi pytaniami na temat tego osobnika i wyszli.
*Następnego dnia*
Lot z Warszawy przebiegł bez problemów. Lewandowscy skierowali się z lotniska wprost do domu, bez większej wymiany zdań pomiędzy nimi.
Ania wiedziała że prędzej czy później Marco odwiedzi ich i sam zacznie poszukiwania. Nie myliła się. Półtorej godziny później, wysoki blondyn wtargnął na ich posesję.
-Robert! Jest Anita u was? -krzyknął od wejścia.
-Nie... -odparł Lewy, po czym przytulił swojego przyjaciela, bo wiedział co on teraz czuje.
Zaprowadził go do salonu i zasiedli na kanapie. Marco wbił swój wzrok w podłogę, głęboko nad czymś rozmyślając. Raptem z tłoku myśli wyrwał go Robert, machając dłonią przed jego oczami.
-Nie pozwolę mu na to...
-Reus, o co ci chodzi? -spytał zdezorientowany.
-Nie pozwolę temu sukinsynowi jej skrzywdzić... -kontynuował nie zważając na zadane pytanie.
-O kogo ci chodzi?! -zadał pytanie Lewy głośniej niż poprzednio.
-O tego Krystiana, kurwa jego mać! Wszystko musi spierdolić, chuj... Niech ja go dorwę...
-Już mi tu nie bluzgaj. Tylko czemu się nie domyśliłem... -zastanawiał się niebieskooki szatyn.
-Marco, co się stało? -spytała Ania, wchodząc do pomieszczenia.
Wtem Robert wytłumaczył jej przemyślenia Reus'a, a ona uważnie słuchała. Marco patrzył się tępo w ścianę, aż podniósł się z kanapy, pożegnał się Lewandowskimi i wyszedł.
*Marco*
Gdy się wczoraj dowiedziałem o zniknięciu mojej ukochanej, wszystko runęło; czułem jakby mój świat się zaczął walić. Po niedługim czasie doszło do mnie czyja to sprawka... Postanowiłem że jak nie zastanę jej w domu czy u znajomych to muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Wsiadłem dziś do samolotu z nadzieją że ją ujrzę i że to tylko koszmar, ale gdy przekroczyłem próg domu Lewego i Ani, okazało się że to jednak prawda. Stałem w ich drzwiach jak słup, a Robert zrozumiał i przytulił mnie. Długo się nie odzywałem do niego aż jak mi przerwał obmyślanie planu, wzbudził się we mnie gniew i rozgoryczenie. Zacząłem kląć ile popadnie na tego skurwiela przez którego nie wiadomo, ile Anita już cierpiała, a obiecałem sobie że będzie przy mnie bezpieczna. Nie wiem jak to zrobię, ale ją znajdę, pomimo tego że nie znam polskiego (zapewne ona jest gdzieś w Polsce).
Czym prędzej dotarłem do domu i pospiesznie zacząłem się pakować w niewielką walizkę. W międzyczasie szukałem najbliższego lotu do Warszawy. Był jutro o 15:00. Nie zostało mi nic innego niż zakup biletu, nie wytrzymam tak dłużej. Wiem że niedługo wznawiamy treningi w klubie, lecz moja obecność na nich nie miałaby najmniejszego sensu, nie mógłbym się skupić.
Byłem już znużony więc poczłapałem do łazienki wziąć prysznic i padłem na łóżko. Długo nie mogłem zasnąć, w moim sercu była pustka, rozmyślałem o tym czemu jej w tej chwili przy mnie nie ma...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Nie miało to tak wyjść ale inaczej się nie udało, jednak mam nadzieję że ktoś to jeszcze czyta. A tak w ogóle to nie rozumiem czemu dużo ludzi jara się przyjazdem Barcelony do Gdańska o.O Ale z drugiej strony nie codziennie widzi się gwiazdy światowej piłki...
Wyjeżdżam na wakacje w czwartek (01.08) i nie będę miała za bardzo dostępu do internetu, ale będę pisać rozdziały w moim zeszycie i kiedy tylko dorwę wi-fi to postaram się coś dodać ;)
Komentujcie, bo to naprawdę motywuje do dalszego pisania i wiem co mam poprawić a co robię dobrze.
Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam ;*
-Gdzie jest Anita? Bo coś jej długo nie ma... -spytała Agata.
-Jakieś 15 minut temu wyszła się przewietrzyć. -oznajmiła Ania.
-Kurde, coś długo, już powinna wrócić... -powiedział Lewy.
-To ja spróbuję się do niej dodzwonić. -rzekła Kasia po czym sięgnęła po swoją komórkę i wykręciła numer. W tym samym pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu... Anity.
-Cholera jasna! Nawet telefonu ze sobą nie wzięła. -Kasia zaczęła się wściekać.
-Jak gdzieś wyszła to powinna niedługo wrócić, w końcu jest już dużą dziewczynką. -starał się załagodzić sytuację Kuba.
-Obyś miał rację... -westchnęła Ania.
*Następnego dnia*
Kasia wstała najwcześniej i poszła sprawdzić czy jej kuzynka wróciła z powrotem. Niestety, nikogo nie było w pokoju, jej rzeczy były nietknięte. W jej głowie zrobił się mętlik i obawiała się najgorszego... Natychmiast wybiegła z pokoju i udała się do Ani poinformować ją o tym. Wbiegła do niej zdruzgotana.
-Kasia, co jest? -zapytała Ania zmartwiona wyrazem twarzy przyjaciółki.
-Nie ma jej. -wydukała. Faktycznie na twarzy Brzozowskiej malowała się obawa, strach i zmartwienie. Anita jest jej bardzo bliska i bardzo przeżywałaby to gdyby coś jej się stało. Tak było teraz. Ania już nic nie mówiąc przytuliła ją.
Gdy Kasia się w miarę uspokoiła, postanowiły zgłosić zaginięcie na policję. Nie mogły nic innego zrobić, nawet nie miały pojęcia kto za tym stoi.
Nazajutrz miały wylot do Dortmundu więc spakowały jej rzeczy w razie czego. Zanim zdążyły wszystko spakować, zadzwonił telefon Anity, na którego ekranie widniał napis: Marco <3. Lewandowska bez wahania odebrała i włączyła na tryb głośnomówiący.
-Halo, Marco?
-Anita? Głos ci się zmienił... -rzekł, po jego tonie głosu można było wywnioskować że był w dobrym nastroju.
-To nie Anita tylko ja, Anka. -powiedziała zmartwiona, gdyż nie wiedziała jak na zaistniałą sytuację zareaguje Reus.
-Coś jest nie tak? Mów, przecież słyszę że czymś się martwisz... Tylko mi nie mów że Anicie coś się stało...
-Niestety, trafiłeś...
-Mogłabyś jaśniej?
-Ona zniknęła... Wczoraj wyszła przed hotel się przewietrzyć, no i nie wróciła...
-A zgłosiliście to chociaż na policję?
-Tak, dzisiaj rano byłam z Kasią, ale dopiero coś z tym zrobią wieczorem bo musi minąć 24 godziny od zaginięcia.
-Ja pierdolę... A co jak jej coś lub ktoś grozi, nie wybaczyłbym sobie...
-Zgadzam się ale nic nie możemy zrobić, nawet nie mamy pojęcia co się stało. Przecież nie wyszłaby ot tak sobie bez słowa, wciskając nam kit że zaraz wraca. -zauważyła Kasia.
-Ale nie zabrała swoich rzeczy?
-No właśnie nie...
-Więc to może być porwanie. -stwierdził. -Jeśli nie wróci razem z wami do Dortmundu, sam zacznę szukać.
-No i gdzie będziesz szukał?
-Nie wiem, zacznę od dowiedzenia się czegoś od jej matki.
-Racja, ona może ci powiedzieć co nieco na temat jej znajomych i podejrzanych osób.
-Dobra dziewczyny, kończę bo muszę się jeszcze spakować. Narazie.
-Cześć.
*Wieczorem, w pokoju hotelowym Ani*
Kasia, Ania, Agata, Robert, Kuba i Łukasz zebrali się u karateczki. Wątpili w 'powrót' Anity przed wyjazdem do Niemiec. Byli w mizernych nastrojach i nagle do drzwi zapukali dwaj policjanci. Głównie Ania i Kasia zeznawały, a funkcjonariusze wywnioskowali że ktoś może stać za zniknięciem młodej blondynki.
-(...) Czy ktoś z państwa domyśla się kto może być odpowiedzialny za to zdarzenie? -zadał pytanie jeden z nich.
W pomieszczeniu nastała cisza, jednak po chwili przerwała ją Kasia.
-Ja myślę że... możliwe jest że to jej były chłopak to zrobił. -wydusiła, a policjanci zasypali ją kolejnymi pytaniami na temat tego osobnika i wyszli.
*Następnego dnia*
Lot z Warszawy przebiegł bez problemów. Lewandowscy skierowali się z lotniska wprost do domu, bez większej wymiany zdań pomiędzy nimi.
Ania wiedziała że prędzej czy później Marco odwiedzi ich i sam zacznie poszukiwania. Nie myliła się. Półtorej godziny później, wysoki blondyn wtargnął na ich posesję.
-Robert! Jest Anita u was? -krzyknął od wejścia.
-Nie... -odparł Lewy, po czym przytulił swojego przyjaciela, bo wiedział co on teraz czuje.
Zaprowadził go do salonu i zasiedli na kanapie. Marco wbił swój wzrok w podłogę, głęboko nad czymś rozmyślając. Raptem z tłoku myśli wyrwał go Robert, machając dłonią przed jego oczami.
-Nie pozwolę mu na to...
-Reus, o co ci chodzi? -spytał zdezorientowany.
-Nie pozwolę temu sukinsynowi jej skrzywdzić... -kontynuował nie zważając na zadane pytanie.
-O kogo ci chodzi?! -zadał pytanie Lewy głośniej niż poprzednio.
-O tego Krystiana, kurwa jego mać! Wszystko musi spierdolić, chuj... Niech ja go dorwę...
-Już mi tu nie bluzgaj. Tylko czemu się nie domyśliłem... -zastanawiał się niebieskooki szatyn.
-Marco, co się stało? -spytała Ania, wchodząc do pomieszczenia.
Wtem Robert wytłumaczył jej przemyślenia Reus'a, a ona uważnie słuchała. Marco patrzył się tępo w ścianę, aż podniósł się z kanapy, pożegnał się Lewandowskimi i wyszedł.
*Marco*
Gdy się wczoraj dowiedziałem o zniknięciu mojej ukochanej, wszystko runęło; czułem jakby mój świat się zaczął walić. Po niedługim czasie doszło do mnie czyja to sprawka... Postanowiłem że jak nie zastanę jej w domu czy u znajomych to muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Wsiadłem dziś do samolotu z nadzieją że ją ujrzę i że to tylko koszmar, ale gdy przekroczyłem próg domu Lewego i Ani, okazało się że to jednak prawda. Stałem w ich drzwiach jak słup, a Robert zrozumiał i przytulił mnie. Długo się nie odzywałem do niego aż jak mi przerwał obmyślanie planu, wzbudził się we mnie gniew i rozgoryczenie. Zacząłem kląć ile popadnie na tego skurwiela przez którego nie wiadomo, ile Anita już cierpiała, a obiecałem sobie że będzie przy mnie bezpieczna. Nie wiem jak to zrobię, ale ją znajdę, pomimo tego że nie znam polskiego (zapewne ona jest gdzieś w Polsce).
Czym prędzej dotarłem do domu i pospiesznie zacząłem się pakować w niewielką walizkę. W międzyczasie szukałem najbliższego lotu do Warszawy. Był jutro o 15:00. Nie zostało mi nic innego niż zakup biletu, nie wytrzymam tak dłużej. Wiem że niedługo wznawiamy treningi w klubie, lecz moja obecność na nich nie miałaby najmniejszego sensu, nie mógłbym się skupić.
Byłem już znużony więc poczłapałem do łazienki wziąć prysznic i padłem na łóżko. Długo nie mogłem zasnąć, w moim sercu była pustka, rozmyślałem o tym czemu jej w tej chwili przy mnie nie ma...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Nie miało to tak wyjść ale inaczej się nie udało, jednak mam nadzieję że ktoś to jeszcze czyta. A tak w ogóle to nie rozumiem czemu dużo ludzi jara się przyjazdem Barcelony do Gdańska o.O Ale z drugiej strony nie codziennie widzi się gwiazdy światowej piłki...
Wyjeżdżam na wakacje w czwartek (01.08) i nie będę miała za bardzo dostępu do internetu, ale będę pisać rozdziały w moim zeszycie i kiedy tylko dorwę wi-fi to postaram się coś dodać ;)
Komentujcie, bo to naprawdę motywuje do dalszego pisania i wiem co mam poprawić a co robię dobrze.
Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Pozdrawiam ;*
niedziela, 28 lipca 2013
Rozdział 15
*Następnego dnia*
Dziś miał się odbyć trening reprezentacji. Jak zwykle Agata miała problem i twierdziła że nie ma co na siebie włożyć, mimo to że miała bagaż pełen różnych ubrań.
-Nie mam się w co ubrać... -narzekała.
W tym momencie do pokoju Agaty weszła Anita.
-Oj Aga... to nie jest pierwszy i nie ostatni raz jak to powiedziałaś... -westchnęła, kiwając głową z niedowierzaniem na widok sterty ubrań walających się na dużym łóżku.
-O matko, co tu się się stało? Jakieś tsunami tu było czy jak? -powiedziała zdziwiona Ania.
-No bo mam mały problem... -zaczęła się tłumaczyć.
-Nie masz w co się ubrać.... tak, znamy ten scenariusz. -dokończyła za nią i razem z Anitą podjęły się misji znalezienia Agacie czegoś odpowiedniego do ubrania.
Pół godziny później, wszystkie spotkały się przed głównym wejściem do hotelu i ruszyły przed obiekt treningowy reprezentacji Polski - Pepsi Arena.
Dziewczyny zajęły miejsca na trybunach tuż przy linii bocznej boiska. Najbardziej wygłupiała się "święta trójca" z Dortmundu ze Szczęsnym. Kobiety oczywiście rozprawiały o bardziej 'damskich' tematach niż piłka nożna.
-Jak wrócimy do Dortmundu to od razu muszę wrócić do tego sklepu bo tam super buty widziałam, w dodatku były w moim rozmiarze. -zapowiedziała Kasia.
-Hahahaha Kasia strojnisia. -zaśmiała się Agata.
-Ty nie lepsza, nie powiem kto ma problemy z garderobą. -wypomniała jej.
-Może po treningu pójdziemy sobie na wycieczkę po sklepach, kto jest za? -zaproponowała Anita.
Wszystkie były zgodne więc momentalnie ukazał 'las' rąk w ułamku sekundy.
-Tobie Aga zabronię kupować nowych ciuchów bo ty i tak tych co masz to nie będziesz w stanie upchnąć w walizkę, więc tym bardziej byś pogorszyła swoją sytuację. -upomniała ją Ania.
-Ja znam parę fajnych sklepów, myślę że każda z nas sobie w nich coś znajdzie. -oznajmiła Julita.
-Może znajdę sobie nowe buty do biegania, bo już mi się z ciachały tamte... -powiedziała Ania.
I tak przegadały resztę treningu po którym ruszyły na podbój sklepów.
*5 godzin później*
Dziewczyny już wróciły z wojażów po Warszawie (m.in. po sklepach z odzieżą). Agata miała limit od Ani ale i tak go wykorzystała, dla niej wyjście na zakupy z pustymi rękami to czas zmarnowany.
Był już wieczór i każda poszła do swojego pokoju. Anita postanowiła sprawdzić czy Marco jest dostępny na skype i nie myliła się ale poczekała aż on zadzwoni. Po kilku minutach rozmowa już trwała i wymieniali się wrażeniami z dzisiejszego dnia.
-(...) no i jak weszłam do Agaty to po prostu się przeraziłam...
-To co tam się stało? -spytał przejęty Marco.
-Nic strasznego. Tylko pokój wyglądał jak po przejściu tornado, jej ubrania walały się wszędzie...
-Aaa, rozumiem. -zaśmiał się.
-No i jak byłyśmy na zakupach to Anka dała jej limit, bo jakby się obkupiła to by musiała na lotnisku płacić za dodatkowe bagaże...
W tym momencie ktoś wszedł do pokoju Anity, a mianowicie grupa osób.
-O, słyszę że masz gości, to ja nie będę przeszkadzać...
-Ależ skąd, ja ich nie zapraszałam i tak, sami się wprosili.
-No to się domyślam kto to...
-Siema Reus! -krzyknęli chórem Lewy, Kuba i Piszczu wchodząc do środka.
-Jak się macie cymbały? -'przywitał' się z nimi.
-Ja nie jestem cymbał. Ja jestem piękny i boski Robert Lewandowski. -zażartował Robert.
-Ale ci się zrymowało, szacun. Przybij wirtualnego żółwika!
"Leweus" stuknęli żółwika a reszta się z nich śmiała.
-Ej, tylko mi laptopa nie połam, bo inaczej polecisz na kopach do sklepu po nowy. -'zagroziła' Lewemu Anita.
-No właśnie! Jak się jej nie będziesz słuchał to będzie wpierdol. -zaśmiał się Marco
-To jest niesprawiedliwe, i tak jestem od ciebie starszy więc ja mogę tobie grozić.
-Ja jestem najstarszy i zarządzam koniec waszej sprzeczki. Bierzemy dupę w troki i idziemy do Anki na małe co nieco. -wtrącił Łukasz
-Beze mnie?! Jak możecie być tacy okrutni? -żalił się Marco za ekranem laptopa.
-Spoko, odbijemy to sobie po powrocie. Musimy już iść, trzymaj się. -pożegnał się Kuba.
Wszyscy się pożegnali z Reusem i poszli we czwórkę do Ani.
*Następnego dnia*
Dziś miał się odbyć mecz Polska - Dania. Gracze obu drużyn już się rozgrzewali na murawie a kibice zasiadali na trybunach. Kasia, Ania, Anita, Agata i Julita (zdążyła się zapoznać z Kubą, Łukaszem i Robertem) zajęły miejsca w sektorze dla rodziny i przyjaciół piłkarzy.
*Niedaleko sektora VIP*
-Ha, wiedziałem że ona tu przyjdzie, przecież zna się z tymi piłkarzykami więc załatwiła sobie wejściówkę.
-Która to?
-Ta blondynka, tam. Plan już znacie, chyba nie muszę wam nic powtarzać.
-Tak, ale musimy znaleźć miejsce gdzie ona przebywa.
-Ja będę ją śledził, i jak dojdę do celu to dam wam znać gdzie macie przyjechać.
*2 godziny później*
Polacy zremisowali z Duńczykami 1:1 ale nie mają się czego wstydzić bo to piłkarze z Danii byli faworytami tego spotkania, więc selekcjoner Fornalik pozwolił swoim zawodnikom na świętowanie z % i wszyscy się zebrali w hotelu na piętrze zarezerwowanym przez polskich piłkarzy. Ania, Anita, Kasia, Agata, Julita, Kuba, Łukasz, Wojtek Szczęsny, Przemek Tytoń i inni zebrali się u Lewandowskiego. Każdy przyniósł "coś" ze sobą i impreza powoli się rozkręcała.
*Anita*
Świętowaliśmy u Lewego całkiem sporą grupą. Chciałam wyjść się przewietrzyć i dałam znać Ani i Kasi że idę na dwór i zaraz powinnam wrócić. Wyszłam przed hotel i odetchnęłam świeżym, wieczornym powietrzem. Nagle zza budynku wyłoniła się sylwetka jakiegoś mężczyzny, która wydawała się być znajoma. To był nie kto inny jak nie Krystian. Ciekawe czego on jeszcze chce.
-To znowu ty?! Czego ode mnie chcesz? -spytałam go.
-Jak widzisz... czemu uciekasz, przecież wiesz że nie masz po co.
-Owszem, mam. -rzekłam oschle.
-Nie na długo. -rzucił krótko, po czym chwycił mnie mocno za rękę, gwizdnął w palce i wnet zjawiło się dwóch typów, którym oddał mnie w ich łapska. Wepchnęli mnie do czarnego samochodu, oni wszyscy wsiedli po czym odjechali nie wiem gdzie. Najgorsze jest to że nawet nie mam ze sobą telefonu. Został w hotelu...
-------------------------------------------------------------------------------
To jest najgorszy rozdział jaki pisałam, plan był ale weny nie było i nie wiedziałam jak to wszystko złożyć w całość. Trudno mi się go pisało ale nareszcie jest ;) Mam nadzieję że mnie nie ukatrupicie za to jak wyszedł... Proszę o rozgrzeszenie i obiecuję poprawę :D
Wczoraj pokrzykiwałam na piłkarzy Bayernu za faule itp. w międzyczasie też na sędziego meczu Legia-Pogoń który rzucał kartkami na prawo i lewo -_- ale Legia i tak już ma 6 pkt. w tabeli i pozycję lidera Ekstraklasy ;3
Dobra, już wam nie będę przynudzać, oceńcie ten rozdział sami. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. To motywuje. Pozdrawiam :*
Dziś miał się odbyć trening reprezentacji. Jak zwykle Agata miała problem i twierdziła że nie ma co na siebie włożyć, mimo to że miała bagaż pełen różnych ubrań.
-Nie mam się w co ubrać... -narzekała.
W tym momencie do pokoju Agaty weszła Anita.
-Oj Aga... to nie jest pierwszy i nie ostatni raz jak to powiedziałaś... -westchnęła, kiwając głową z niedowierzaniem na widok sterty ubrań walających się na dużym łóżku.
-O matko, co tu się się stało? Jakieś tsunami tu było czy jak? -powiedziała zdziwiona Ania.
-No bo mam mały problem... -zaczęła się tłumaczyć.
-Nie masz w co się ubrać.... tak, znamy ten scenariusz. -dokończyła za nią i razem z Anitą podjęły się misji znalezienia Agacie czegoś odpowiedniego do ubrania.
Pół godziny później, wszystkie spotkały się przed głównym wejściem do hotelu i ruszyły przed obiekt treningowy reprezentacji Polski - Pepsi Arena.
Dziewczyny zajęły miejsca na trybunach tuż przy linii bocznej boiska. Najbardziej wygłupiała się "święta trójca" z Dortmundu ze Szczęsnym. Kobiety oczywiście rozprawiały o bardziej 'damskich' tematach niż piłka nożna.
-Jak wrócimy do Dortmundu to od razu muszę wrócić do tego sklepu bo tam super buty widziałam, w dodatku były w moim rozmiarze. -zapowiedziała Kasia.
-Hahahaha Kasia strojnisia. -zaśmiała się Agata.
-Ty nie lepsza, nie powiem kto ma problemy z garderobą. -wypomniała jej.
-Może po treningu pójdziemy sobie na wycieczkę po sklepach, kto jest za? -zaproponowała Anita.
Wszystkie były zgodne więc momentalnie ukazał 'las' rąk w ułamku sekundy.
-Tobie Aga zabronię kupować nowych ciuchów bo ty i tak tych co masz to nie będziesz w stanie upchnąć w walizkę, więc tym bardziej byś pogorszyła swoją sytuację. -upomniała ją Ania.
-Ja znam parę fajnych sklepów, myślę że każda z nas sobie w nich coś znajdzie. -oznajmiła Julita.
-Może znajdę sobie nowe buty do biegania, bo już mi się z ciachały tamte... -powiedziała Ania.
I tak przegadały resztę treningu po którym ruszyły na podbój sklepów.
*5 godzin później*
Dziewczyny już wróciły z wojażów po Warszawie (m.in. po sklepach z odzieżą). Agata miała limit od Ani ale i tak go wykorzystała, dla niej wyjście na zakupy z pustymi rękami to czas zmarnowany.
Był już wieczór i każda poszła do swojego pokoju. Anita postanowiła sprawdzić czy Marco jest dostępny na skype i nie myliła się ale poczekała aż on zadzwoni. Po kilku minutach rozmowa już trwała i wymieniali się wrażeniami z dzisiejszego dnia.
-(...) no i jak weszłam do Agaty to po prostu się przeraziłam...
-To co tam się stało? -spytał przejęty Marco.
-Nic strasznego. Tylko pokój wyglądał jak po przejściu tornado, jej ubrania walały się wszędzie...
-Aaa, rozumiem. -zaśmiał się.
-No i jak byłyśmy na zakupach to Anka dała jej limit, bo jakby się obkupiła to by musiała na lotnisku płacić za dodatkowe bagaże...
W tym momencie ktoś wszedł do pokoju Anity, a mianowicie grupa osób.
-O, słyszę że masz gości, to ja nie będę przeszkadzać...
-Ależ skąd, ja ich nie zapraszałam i tak, sami się wprosili.
-No to się domyślam kto to...
-Siema Reus! -krzyknęli chórem Lewy, Kuba i Piszczu wchodząc do środka.
-Jak się macie cymbały? -'przywitał' się z nimi.
-Ja nie jestem cymbał. Ja jestem piękny i boski Robert Lewandowski. -zażartował Robert.
-Ale ci się zrymowało, szacun. Przybij wirtualnego żółwika!
"Leweus" stuknęli żółwika a reszta się z nich śmiała.
-Ej, tylko mi laptopa nie połam, bo inaczej polecisz na kopach do sklepu po nowy. -'zagroziła' Lewemu Anita.
-No właśnie! Jak się jej nie będziesz słuchał to będzie wpierdol. -zaśmiał się Marco
-To jest niesprawiedliwe, i tak jestem od ciebie starszy więc ja mogę tobie grozić.
-Ja jestem najstarszy i zarządzam koniec waszej sprzeczki. Bierzemy dupę w troki i idziemy do Anki na małe co nieco. -wtrącił Łukasz
-Beze mnie?! Jak możecie być tacy okrutni? -żalił się Marco za ekranem laptopa.
-Spoko, odbijemy to sobie po powrocie. Musimy już iść, trzymaj się. -pożegnał się Kuba.
Wszyscy się pożegnali z Reusem i poszli we czwórkę do Ani.
*Następnego dnia*
Dziś miał się odbyć mecz Polska - Dania. Gracze obu drużyn już się rozgrzewali na murawie a kibice zasiadali na trybunach. Kasia, Ania, Anita, Agata i Julita (zdążyła się zapoznać z Kubą, Łukaszem i Robertem) zajęły miejsca w sektorze dla rodziny i przyjaciół piłkarzy.
*Niedaleko sektora VIP*
-Ha, wiedziałem że ona tu przyjdzie, przecież zna się z tymi piłkarzykami więc załatwiła sobie wejściówkę.
-Która to?
-Ta blondynka, tam. Plan już znacie, chyba nie muszę wam nic powtarzać.
-Tak, ale musimy znaleźć miejsce gdzie ona przebywa.
-Ja będę ją śledził, i jak dojdę do celu to dam wam znać gdzie macie przyjechać.
*2 godziny później*
Polacy zremisowali z Duńczykami 1:1 ale nie mają się czego wstydzić bo to piłkarze z Danii byli faworytami tego spotkania, więc selekcjoner Fornalik pozwolił swoim zawodnikom na świętowanie z % i wszyscy się zebrali w hotelu na piętrze zarezerwowanym przez polskich piłkarzy. Ania, Anita, Kasia, Agata, Julita, Kuba, Łukasz, Wojtek Szczęsny, Przemek Tytoń i inni zebrali się u Lewandowskiego. Każdy przyniósł "coś" ze sobą i impreza powoli się rozkręcała.
*Anita*
Świętowaliśmy u Lewego całkiem sporą grupą. Chciałam wyjść się przewietrzyć i dałam znać Ani i Kasi że idę na dwór i zaraz powinnam wrócić. Wyszłam przed hotel i odetchnęłam świeżym, wieczornym powietrzem. Nagle zza budynku wyłoniła się sylwetka jakiegoś mężczyzny, która wydawała się być znajoma. To był nie kto inny jak nie Krystian. Ciekawe czego on jeszcze chce.
-To znowu ty?! Czego ode mnie chcesz? -spytałam go.
-Jak widzisz... czemu uciekasz, przecież wiesz że nie masz po co.
-Owszem, mam. -rzekłam oschle.
-Nie na długo. -rzucił krótko, po czym chwycił mnie mocno za rękę, gwizdnął w palce i wnet zjawiło się dwóch typów, którym oddał mnie w ich łapska. Wepchnęli mnie do czarnego samochodu, oni wszyscy wsiedli po czym odjechali nie wiem gdzie. Najgorsze jest to że nawet nie mam ze sobą telefonu. Został w hotelu...
-------------------------------------------------------------------------------
To jest najgorszy rozdział jaki pisałam, plan był ale weny nie było i nie wiedziałam jak to wszystko złożyć w całość. Trudno mi się go pisało ale nareszcie jest ;) Mam nadzieję że mnie nie ukatrupicie za to jak wyszedł... Proszę o rozgrzeszenie i obiecuję poprawę :D
Wczoraj pokrzykiwałam na piłkarzy Bayernu za faule itp. w międzyczasie też na sędziego meczu Legia-Pogoń który rzucał kartkami na prawo i lewo -_- ale Legia i tak już ma 6 pkt. w tabeli i pozycję lidera Ekstraklasy ;3
Dobra, już wam nie będę przynudzać, oceńcie ten rozdział sami. Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. To motywuje. Pozdrawiam :*
poniedziałek, 22 lipca 2013
Informacja - Nowy blog.
Długo nad tym myślałam ale zamierzam rozpocząć opowiadanie o Legii Warszawa. Myślę że ktoś to będzie czytał i że wam, moje drogie czytelniczki, przypadnie do gustu :) Już są bohaterowie w oddzielnej zakładce i prolog na tej stronie http://zycie-zdobywa-wartosc-dzieki-milosci.blogspot.co.uk/ . Pozdrawiam ;*
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 14
*Następnego dnia*
*W domu Marco*
Anita i Marco spali na jego wygodnym łóżku, a przez pomarańczową roletę zasłaniającą okno przebijało się mocne, jasne światło. Otworzyła oczy, rozejrzała się dookoła i uniosła kąciki swoich ust na widok śpiącego Marco. Nie dowierzała swojemu szczęściu ale to rzeczywistość. Nie rozmyślała długo już nad tym. Wyswobodziła się z jego objęć i poszła do łazienki wziąć prysznic. Gdy już się ubrała, on nadal spał. Postanowiła go jednak nie budzić bo trening miał dopiero o 12:00. Żwawym ale niezbyt głośnym krokiem ruszyła do kuchni zrobić śniadanie. Po 10 minutach usłyszała kroki na schodach.
-Mmmm... co tak ładnie pachnie? -spytał zaspany Marco.
-O, już wstałeś... naleśniki robię, chcesz?
-Czemu się pytasz? Jasne że tak.
-Tak jakoś... bo nie wszyscy muszą lubić naleśniki.
-A ja tak. -uśmiechnął się prezentując rząd białych zębów.
-Z czym chcesz?
-Może... z nutellą.
-To na sportowca nie przystoi. -zaśmiała się.
-Oj tam oj tam, spalę te kalorie. Pójdę pobiegać.
-Nie zdążysz.
-Niby czemu?
-Masz trening za ponad godzinę a ty jeszcze jesteś nieogarnięty...
-Co?! To która godzina?
-10:53. -powiedziała spoglądając na zegarek. -Najpierw zjedz śniadanie...
Po zjedzonym posiłku, postanowił natychmiast się zebrać bo chciał uniknąć kary od trenera za spóźnienie.
-No to ja lecę na górę. -oznajmił i pobiegł na piętro.
W niecałe 15 minut zdążył się doprowadzić do porządku. Schodził ze schodów cicho gdyż chciał Anitę zaskoczyć. Zastał ją w kuchni gdy zmywała naczynia. Skradał się i nagle objął ją od tyłu. Po chwili zarzucił ją na swoje plecy.
-Postaw mnie natychmiast. -starała się to powiedzieć stanowczo i poważnie ale jej to nie wyszło bo dostała napadu śmiechu.
-Ciebie nigdy nie puszczę.
-Ej no, ja wcale nie żartuję.
Rzucił ją na kanapę, a ona chwyciła poduszkę i uderzyła go w głowę.
-Tak chcesz się bawić?
-A czemu nie? -odpowiedziała mu pytaniem na pytanie i kolejny raz oberwał po głowie. On nie był jej dłużny i zaczęli się ganiać po salonie. Po jakimś czasie znudziło im się i Reus sobie przypomniał że ma trening.
-Kochanie, która godzina?
-11:38...
-Cholera jasna! Ja nawet jeszcze torby nie spakowałem!
-Uspokój się, ja już to zrobiłam. -uśmiechnęła się do niego.
-Co ja bym bez ciebie zrobił...
-Dobra dobra, idź po to szybko bo się spóźnisz.
-A chcesz ze mną pojechać?
-Zastanowię się...
-No weź... -przekonywał Anitę robiąc oczy jak kot ze Shrek'a.
-Skoro nalegasz...
*2 dni później*
Kasia dostała wypis ze szpitala i wróciła do domu. Nie mogła na długo pobyć sama w domu gdyż ktoś już pukał do drzwi.
-Ledwo wróciłam do domu a już kogoś przyniosło. -jęknęła do siebie.
-Ja otworzę. -rzuciła Anita i poczłapała w stronę drzwi za którymi stał już Mario. -Kasia, masz gościa!
-Wejdź, napijesz się czegoś? -spytała się go blondynka.
-Macie może sok pomarańczowy?
-Jasne. Usiądź gdzieś, Kasia zaraz przyjdzie.
-Już jestem.
-O wilku mowa... Gdzie ty byłaś?
-Musiałam się doprowadzić do porządku... -przerwała gdyż zauważyła bruneta siedzącego na kanapie ze szklanką soku pomarańczowego w ręku. -Cześć... -zwróciła się do niego.
-To ja was zostawię na chwilę samych...
Anita wyszła z pomieszczenia by im nie przeszkadzać, a Kasia zasiadła obok Mario. Zapanowała niezręczna cisza, którą postanowił przerwać.
-Chciałem cię przeprosić za to całe zajście z Ann...
-To nie twoja wina... przecież nie wiedziałeś że przyjdzie...
-Ale po części przez nią wylądowałaś w szpitalu. -stwierdził.
-Było minęło, nie ma co rozpamiętywać tego już... -mówiła ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Spójrz na mnie... -powiedział cicho. Zrobiła to o co ją poprosił, ale z bólem ponieważ wiedziała że ktoś chce jej go odebrać.
-Ja nie pozwolę żeby cokolwiek lub ktokolwiek nas rozdzielił.
-Obiecujesz?
-Obiecuję że tak będzie.
Ich twarze zetknęły się. Obojgu brakowało wzajemnej bliskości i bez dłuższego zastanowienia ich usta tonęły w czułych pocałunkach. Jednak szybko oderwali się od siebie gdy usłyszeli głos dochodzący zza ściany.
-Już się dogadaliście?
-Wchodź, już skończyliśmy.
-Właśnie, ja niedługo mam trening, może cię podwieźć?
-W sumie to czemu nie, byleby Kasia nie była zazdrosna. -zażartowała Anita.
-Co ty? Ja?! Nie mam nic przeciwko. Jedźcie już bo się spóźnicie.
*40 minut później*
Mario i Anita już dojechali pod obiekt treningowy Borussii Dortmund. On popędził do szatni a ona weszła na murawę i czekała aż się wszyscy zjawią. Po upływie 5 minut już usłyszała dźwięki dochodzące z tunelu.
-Wy jak zwykle się zachowujecie się jakbyście byli w zoo. -powiedziała do nich pół żartem pół serio.
-A tobie jak zwykle humor dopisuje. -zaśmiał się Mats.
Wszyscy się zaczęli śmiać i rzucili się na Anitę by ją uściskać.
-Ej! Ja mam pierwszeństwo. -wtrącił Marco.
-Ty się lepiej nie wymądrzaj. -fochnął się Lewy.
-Weź się nie fochaj bo znowu będziesz musiał siedzieć z tyłu. -przypomniał mu Kuba.
-Dobrze gada, polać mu! -wtórował mu Łukasz.
-Ja nie piję z Polakami... -powiedział Nuri.
-Ja wam dam picie! Panowie, ruszać dupy! -dało się usłyszeć krzyk nadchodzącego Jurgena Kloppa.
-Ale my nic nie pijemy... -tłumaczył Goetze.
-Prawie zapomnieliśmy, niedługo mamy zgrupowania reprezentacji... -zaczął Marco.
-Więc pojedziesz z nami! -zwrócił się Robert do Anity entuzjastycznym tonem.
-Ale Ania i Aga też jadą?
-No jak nie inaczej.
-To kiedy mam się zacząć pakować?
-Kiedy będziesz mieć czas, ale wylatujemy za 4 dni.
-Co ja powiedziałem? Za urządzanie sobie pogawędek macie przebiegnąć 15 kółek. -trener znów dał znać o sobie i już pojawił się na boisku.
-Ale trenerze... -narzekał Mario.
-Jak tak dalej będzie to tobie specjalnie dam więcej ćwiczeń.
-Oj, no dobra, już nic nie mówię.
*4 dni później*
*Na lotnisku w Dortmundzie*
Reprezentanci Polski i Niemiec mieli wyloty tego samego dnia więc wszyscy się spotkali by się pożegnać. Marco próbował przekonać Anitę by pojechała z nim.
-No wiesz jak będę za tobą tęsknił...
-Ja za tobą też ale obiecałam pewnej koleżance że ją zabiorę na mecz reprezentacji. -tłumaczyła mu.
-Dobrze ale następnym razem jedziesz ze mną.
W tym momencie wyczytali że pasażerowie lecący do Warszawy muszą się skierować do samolotu.
-My już musimy się zbierać. Anita, idziesz? -spytał Łukasz niezbyt zadowolony.
-Już idę, jak mi Marco odda moją walizkę.
-No dobra trzymaj to. I uważaj na siebie. -Reus oddał jej bagaż i pocałował ją w usta.
Towarzystwo się pożegnało i Polacy wsiedli na pokład samolotu.
*2 godziny później*
Samolot żadnych problemów wylądował na lotnisku im. Fryderyka Chopina gdzie czekała już koleżanka Anity, Julita. Wszyscy przywitali się, chłopcy ruszyli od razu na zgrupowanie a dziewczyny zarezerwowały sobie pokoje hotelu nieopodal Stadionu Narodowego.
--------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że musieliście czekać, miałam plany co do tego rozdziału ale nie miałam weny by to jakoś napisać. W dodatku udało mi się przekonać mamę byśmy pojechali na mecz Polska - Dania, więc zarezerwowałyśmy miejsca w hotelu, ale tata o niczym nie wie huehue ;) Ja musiałam szukać jakiegoś odpowiedniego hotelu a to wbrew pozorom nie było łatwe zajęcie. Dziękuję wam też za nominacje do Liebster Award i The Versatile Blogger <3 Naprawdę to dużo dla mnie znaczy i sprawia że aż się mordka cieszy :D Nie mogłam jednak na nie odpowiedzieć szybko więc wybaczcie. A w dodatku Legia wygrała z Widzewem 5:1 w pierwszej kolejce Ekstraklasy ^^ Moi mistrzowie *.* Dobra, nie będę wam już truć bo nie wszyscy kibicują Legii ale musiałam się z wami tym podzielić. Co do tego rozdziału, to oceńcie same. Nie jest on powalający na kolana ale ja też nie jestem wybitną "pisarką". Pozdrawiam ;*
*W domu Marco*
Anita i Marco spali na jego wygodnym łóżku, a przez pomarańczową roletę zasłaniającą okno przebijało się mocne, jasne światło. Otworzyła oczy, rozejrzała się dookoła i uniosła kąciki swoich ust na widok śpiącego Marco. Nie dowierzała swojemu szczęściu ale to rzeczywistość. Nie rozmyślała długo już nad tym. Wyswobodziła się z jego objęć i poszła do łazienki wziąć prysznic. Gdy już się ubrała, on nadal spał. Postanowiła go jednak nie budzić bo trening miał dopiero o 12:00. Żwawym ale niezbyt głośnym krokiem ruszyła do kuchni zrobić śniadanie. Po 10 minutach usłyszała kroki na schodach.
-Mmmm... co tak ładnie pachnie? -spytał zaspany Marco.
-O, już wstałeś... naleśniki robię, chcesz?
-Czemu się pytasz? Jasne że tak.
-Tak jakoś... bo nie wszyscy muszą lubić naleśniki.
-A ja tak. -uśmiechnął się prezentując rząd białych zębów.
-Z czym chcesz?
-Może... z nutellą.
-To na sportowca nie przystoi. -zaśmiała się.
-Oj tam oj tam, spalę te kalorie. Pójdę pobiegać.
-Nie zdążysz.
-Niby czemu?
-Masz trening za ponad godzinę a ty jeszcze jesteś nieogarnięty...
-Co?! To która godzina?
-10:53. -powiedziała spoglądając na zegarek. -Najpierw zjedz śniadanie...
Po zjedzonym posiłku, postanowił natychmiast się zebrać bo chciał uniknąć kary od trenera za spóźnienie.
-No to ja lecę na górę. -oznajmił i pobiegł na piętro.
W niecałe 15 minut zdążył się doprowadzić do porządku. Schodził ze schodów cicho gdyż chciał Anitę zaskoczyć. Zastał ją w kuchni gdy zmywała naczynia. Skradał się i nagle objął ją od tyłu. Po chwili zarzucił ją na swoje plecy.
-Postaw mnie natychmiast. -starała się to powiedzieć stanowczo i poważnie ale jej to nie wyszło bo dostała napadu śmiechu.
-Ciebie nigdy nie puszczę.
-Ej no, ja wcale nie żartuję.
Rzucił ją na kanapę, a ona chwyciła poduszkę i uderzyła go w głowę.
-Tak chcesz się bawić?
-A czemu nie? -odpowiedziała mu pytaniem na pytanie i kolejny raz oberwał po głowie. On nie był jej dłużny i zaczęli się ganiać po salonie. Po jakimś czasie znudziło im się i Reus sobie przypomniał że ma trening.
-Kochanie, która godzina?
-11:38...
-Cholera jasna! Ja nawet jeszcze torby nie spakowałem!
-Uspokój się, ja już to zrobiłam. -uśmiechnęła się do niego.
-Co ja bym bez ciebie zrobił...
-Dobra dobra, idź po to szybko bo się spóźnisz.
-A chcesz ze mną pojechać?
-Zastanowię się...
-No weź... -przekonywał Anitę robiąc oczy jak kot ze Shrek'a.
-Skoro nalegasz...
*2 dni później*
Kasia dostała wypis ze szpitala i wróciła do domu. Nie mogła na długo pobyć sama w domu gdyż ktoś już pukał do drzwi.
-Ledwo wróciłam do domu a już kogoś przyniosło. -jęknęła do siebie.
-Ja otworzę. -rzuciła Anita i poczłapała w stronę drzwi za którymi stał już Mario. -Kasia, masz gościa!
-Wejdź, napijesz się czegoś? -spytała się go blondynka.
-Macie może sok pomarańczowy?
-Jasne. Usiądź gdzieś, Kasia zaraz przyjdzie.
-Już jestem.
-O wilku mowa... Gdzie ty byłaś?
-Musiałam się doprowadzić do porządku... -przerwała gdyż zauważyła bruneta siedzącego na kanapie ze szklanką soku pomarańczowego w ręku. -Cześć... -zwróciła się do niego.
-To ja was zostawię na chwilę samych...
Anita wyszła z pomieszczenia by im nie przeszkadzać, a Kasia zasiadła obok Mario. Zapanowała niezręczna cisza, którą postanowił przerwać.
-Chciałem cię przeprosić za to całe zajście z Ann...
-To nie twoja wina... przecież nie wiedziałeś że przyjdzie...
-Ale po części przez nią wylądowałaś w szpitalu. -stwierdził.
-Było minęło, nie ma co rozpamiętywać tego już... -mówiła ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-Spójrz na mnie... -powiedział cicho. Zrobiła to o co ją poprosił, ale z bólem ponieważ wiedziała że ktoś chce jej go odebrać.
-Ja nie pozwolę żeby cokolwiek lub ktokolwiek nas rozdzielił.
-Obiecujesz?
-Obiecuję że tak będzie.
Ich twarze zetknęły się. Obojgu brakowało wzajemnej bliskości i bez dłuższego zastanowienia ich usta tonęły w czułych pocałunkach. Jednak szybko oderwali się od siebie gdy usłyszeli głos dochodzący zza ściany.
-Już się dogadaliście?
-Wchodź, już skończyliśmy.
-Właśnie, ja niedługo mam trening, może cię podwieźć?
-W sumie to czemu nie, byleby Kasia nie była zazdrosna. -zażartowała Anita.
-Co ty? Ja?! Nie mam nic przeciwko. Jedźcie już bo się spóźnicie.
*40 minut później*
Mario i Anita już dojechali pod obiekt treningowy Borussii Dortmund. On popędził do szatni a ona weszła na murawę i czekała aż się wszyscy zjawią. Po upływie 5 minut już usłyszała dźwięki dochodzące z tunelu.
-Wy jak zwykle się zachowujecie się jakbyście byli w zoo. -powiedziała do nich pół żartem pół serio.
-A tobie jak zwykle humor dopisuje. -zaśmiał się Mats.
Wszyscy się zaczęli śmiać i rzucili się na Anitę by ją uściskać.
-Ej! Ja mam pierwszeństwo. -wtrącił Marco.
-Ty się lepiej nie wymądrzaj. -fochnął się Lewy.
-Weź się nie fochaj bo znowu będziesz musiał siedzieć z tyłu. -przypomniał mu Kuba.
-Dobrze gada, polać mu! -wtórował mu Łukasz.
-Ja nie piję z Polakami... -powiedział Nuri.
-Ja wam dam picie! Panowie, ruszać dupy! -dało się usłyszeć krzyk nadchodzącego Jurgena Kloppa.
-Ale my nic nie pijemy... -tłumaczył Goetze.
-Prawie zapomnieliśmy, niedługo mamy zgrupowania reprezentacji... -zaczął Marco.
-Więc pojedziesz z nami! -zwrócił się Robert do Anity entuzjastycznym tonem.
-Ale Ania i Aga też jadą?
-No jak nie inaczej.
-To kiedy mam się zacząć pakować?
-Kiedy będziesz mieć czas, ale wylatujemy za 4 dni.
-Co ja powiedziałem? Za urządzanie sobie pogawędek macie przebiegnąć 15 kółek. -trener znów dał znać o sobie i już pojawił się na boisku.
-Ale trenerze... -narzekał Mario.
-Jak tak dalej będzie to tobie specjalnie dam więcej ćwiczeń.
-Oj, no dobra, już nic nie mówię.
*4 dni później*
*Na lotnisku w Dortmundzie*
Reprezentanci Polski i Niemiec mieli wyloty tego samego dnia więc wszyscy się spotkali by się pożegnać. Marco próbował przekonać Anitę by pojechała z nim.
-No wiesz jak będę za tobą tęsknił...
-Ja za tobą też ale obiecałam pewnej koleżance że ją zabiorę na mecz reprezentacji. -tłumaczyła mu.
-Dobrze ale następnym razem jedziesz ze mną.
W tym momencie wyczytali że pasażerowie lecący do Warszawy muszą się skierować do samolotu.
-My już musimy się zbierać. Anita, idziesz? -spytał Łukasz niezbyt zadowolony.
-Już idę, jak mi Marco odda moją walizkę.
-No dobra trzymaj to. I uważaj na siebie. -Reus oddał jej bagaż i pocałował ją w usta.
Towarzystwo się pożegnało i Polacy wsiedli na pokład samolotu.
*2 godziny później*
Samolot żadnych problemów wylądował na lotnisku im. Fryderyka Chopina gdzie czekała już koleżanka Anity, Julita. Wszyscy przywitali się, chłopcy ruszyli od razu na zgrupowanie a dziewczyny zarezerwowały sobie pokoje hotelu nieopodal Stadionu Narodowego.
--------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że musieliście czekać, miałam plany co do tego rozdziału ale nie miałam weny by to jakoś napisać. W dodatku udało mi się przekonać mamę byśmy pojechali na mecz Polska - Dania, więc zarezerwowałyśmy miejsca w hotelu, ale tata o niczym nie wie huehue ;) Ja musiałam szukać jakiegoś odpowiedniego hotelu a to wbrew pozorom nie było łatwe zajęcie. Dziękuję wam też za nominacje do Liebster Award i The Versatile Blogger <3 Naprawdę to dużo dla mnie znaczy i sprawia że aż się mordka cieszy :D Nie mogłam jednak na nie odpowiedzieć szybko więc wybaczcie. A w dodatku Legia wygrała z Widzewem 5:1 w pierwszej kolejce Ekstraklasy ^^ Moi mistrzowie *.* Dobra, nie będę wam już truć bo nie wszyscy kibicują Legii ale musiałam się z wami tym podzielić. Co do tego rozdziału, to oceńcie same. Nie jest on powalający na kolana ale ja też nie jestem wybitną "pisarką". Pozdrawiam ;*
czwartek, 18 lipca 2013
Liebster Award
Kolejne nominacje do Liebster Award otrzymałam od: Zeciarz Zuza i Nathalie Parsons. Dziękuję wam bardzo za wyróżnienie mojego bloga! <3
Pytania od: Zeciarz Zuza
1. Jak się nazywasz?
Anita Zyśk :)
2. Ile masz lat?
16
3. Gdzie mieszkasz?
W Anglii, Stoke on Trent, (na południe od Manchesteru ;)
4. Jakie masz zainteresowania?
Piłka nożna, tenis
5. Żałujesz czegoś w swoim życiu?
Żałuję tego że niektórym osobom nie powiedziałam pewnych rzeczy prosto w twarz i nielicznych znajomości z ludźmi z którymi nie powinnam się zadawać.
6. Ulubiony piłkarz i klub?
Nie umiem wybrać pomiędzy Łukaszem Piszczkiem i Marco Reusem, Borussia Dortmund ^.^
7. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Spotykać się z przyjaciółmi, grać na gitarze i w tenisa i pisać na tym blogu ;)
8. Jaki masz charakter?
Nieśmiała przy obcych, ale przy znajomych zupełne przeciwieństwo, traktuję innych tak jak oni mnie, lubię pomagać innym.
9. Gdzie się wybierasz na wakacje?
Przyjeżdżam do Polski :>
10. Twój ideał chłopaka?
Najlepiej jakby to był piłkarz ale mogę tylko pomarzyć :D Oczywiście powinien być wysoki, przystojny, bez uzależnień nałogowych ale z pasją i ma kochać piłkę nożną ;*
11.Lubisz czytać mojego bloga? Oceń go w skali 1-10 :*
Kocham <3 10/10
Pytania od: Nathalie Parsons
1.Ulubiony piłkarz lub jak kto woli ulubieni piłkarze?
Łukasz Piszczek, Marco Reus, Robert Lewandowski.
2. Za co kochasz swojego idola lub idoli ?
Za pasję i poświęcenie do tego co robią i za to że są świetni w tym co robią *.*
3. Piosenka, którą kochasz całym sercem ?
Nie wiem...
4. Ulubiony serial.
Przeważnie nie oglądam seriali.
5. Ulubiony sport.
Piłka nożna <3
6. Ulubiony muzyk/zespół.
Jeden to nie ale kilku się znajdzie: Coma, Kult, Placebo, Myslovitz, Happysad, Nirvana, Farben Lehre, Rammstein, Hey.
7. Czy czytasz moje opowiadanie?
Taaaak :) Jest świetne.
8. Oglądasz serial Glee?
Nie.
9. Twoja najdziwniejsza przygoda?
Gdy na imprezie mój kolega (byliśmy trochę wstawieni) chciał mnie pocałować, ale nie wiedziałam co zrobić bo nie wiedziałam co ja do niego czuję. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie wie co robi więc nie dałam mu tego zrobić ale potem mnie trzymał za rękę... (nie wiem czemu to powiedziałam ale to było najdziwniejsze co mi do głowy przyszło)
10. Czy twoi przyjaciele wiedzą, że piszesz opowiadanie?
Nie.
11. Barca czy Madryt?
Pytania od: Zeciarz Zuza
1. Jak się nazywasz?
Anita Zyśk :)
2. Ile masz lat?
16
3. Gdzie mieszkasz?
W Anglii, Stoke on Trent, (na południe od Manchesteru ;)
4. Jakie masz zainteresowania?
Piłka nożna, tenis
5. Żałujesz czegoś w swoim życiu?
Żałuję tego że niektórym osobom nie powiedziałam pewnych rzeczy prosto w twarz i nielicznych znajomości z ludźmi z którymi nie powinnam się zadawać.
6. Ulubiony piłkarz i klub?
Nie umiem wybrać pomiędzy Łukaszem Piszczkiem i Marco Reusem, Borussia Dortmund ^.^
7. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Spotykać się z przyjaciółmi, grać na gitarze i w tenisa i pisać na tym blogu ;)
8. Jaki masz charakter?
Nieśmiała przy obcych, ale przy znajomych zupełne przeciwieństwo, traktuję innych tak jak oni mnie, lubię pomagać innym.
9. Gdzie się wybierasz na wakacje?
Przyjeżdżam do Polski :>
10. Twój ideał chłopaka?
Najlepiej jakby to był piłkarz ale mogę tylko pomarzyć :D Oczywiście powinien być wysoki, przystojny, bez uzależnień nałogowych ale z pasją i ma kochać piłkę nożną ;*
11.Lubisz czytać mojego bloga? Oceń go w skali 1-10 :*
Kocham <3 10/10
Pytania od: Nathalie Parsons
1.Ulubiony piłkarz lub jak kto woli ulubieni piłkarze?
Łukasz Piszczek, Marco Reus, Robert Lewandowski.
2. Za co kochasz swojego idola lub idoli ?
Za pasję i poświęcenie do tego co robią i za to że są świetni w tym co robią *.*
3. Piosenka, którą kochasz całym sercem ?
Nie wiem...
4. Ulubiony serial.
Przeważnie nie oglądam seriali.
5. Ulubiony sport.
Piłka nożna <3
6. Ulubiony muzyk/zespół.
Jeden to nie ale kilku się znajdzie: Coma, Kult, Placebo, Myslovitz, Happysad, Nirvana, Farben Lehre, Rammstein, Hey.
7. Czy czytasz moje opowiadanie?
Taaaak :) Jest świetne.
8. Oglądasz serial Glee?
Nie.
9. Twoja najdziwniejsza przygoda?
Gdy na imprezie mój kolega (byliśmy trochę wstawieni) chciał mnie pocałować, ale nie wiedziałam co zrobić bo nie wiedziałam co ja do niego czuję. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie wie co robi więc nie dałam mu tego zrobić ale potem mnie trzymał za rękę... (nie wiem czemu to powiedziałam ale to było najdziwniejsze co mi do głowy przyszło)
10. Czy twoi przyjaciele wiedzą, że piszesz opowiadanie?
Nie.
11. Barca czy Madryt?
Nie kibicuję żadnej z tych drużyn ale wolę Barcę.
Moje nominacje:
Pytania do was:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Gdzie mieszkasz?
4. Co cię zachęciło do pisania?
5. Najbardziej interesująca liga piłkarska?
6. Najfajniejsza rzecz która cię w życiu spotkała?
7. Ulubiony piłkarz(e)?
8. Ulubiony polski klub?
9. Ulubiony zagraniczny klub?
10. Czy chcesz coś zmienić w swoim życiu?
11. Jaką masz pasję?
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 13
Anita weszła z powrotem do środka a za chwilę za nią wparował Krystian.
-Nie wiem co mam zrobić by mi panowie uwierzyli że ja nie mam z nim nic wspólnego? pytała policjantów z niedowierzaniem.
-W takim razie czy pani może się domyśla jakie były motywy przyjazdu pani rzekomego brata?
-Byliśmy kiedyś razem ale nie czułam się dobrze w tym związku więc uciekłam od niego i mnie prześladuje...
-No chyba cię pogięło! -wtrącił się Krystian.
-Mnie?! Ty się lepiej zamknij. Wreszcie zaznałam szczęścia będąc daleko od ciebie, a ty jak zwykle popędziłeś jak najszybciej byle by to popsuć!
-Za dużo sobie pozwalasz. -syknął.
-No cóż... możemy go tymczasowo aresztować na 48 godzin i powiadomić o tym fakcie policję w waszym kraju.
-Dziękuję panom bardzo.
-Myślisz że tak o się mnie pozbędziesz?!
Nic mu nie odpowiedziała i wróciła do samochodu gdzie czekał na nią Marco.
-Przepraszam cię za to... zepsułam ci dzień... -mówiła smutno.
-No co ty, przecież nic się nie stało. Nikt nie wiedział kiedy ten psychol się tu zjawi. -próbował ją pocieszyć Reus. -Może pojedziemy do mnie?
-Zgoda, już nie jestem w stanie ci odmówić. -uśmiechnęła się.
*Anita*
Niebawem byliśmy u Marco w domu, ja weszłam do przedpokoju i oglądałam zdjęcia wiszące na ścianach. Na większości z nich byli Marco i Mario, ale też inni np. Robert, Kuba, Moritz, Łukasz itd. Nagle poczułam ciepłe ręce na swoich biodrach, to był Marco. Po chwili odwróciłam się do niego i zapatrzyłam się w jego zielone oczy które mnie zahipnotyzowały, przysunęłam swoją twarz do jego i obdarzyłam go czułym pocałunkiem.
-Pragnę cię. -szepnął mi do ucha i mnie całował. Był taki delikatny, coś mi podpowiadało że on naprawdę mnie kocha. I tak kontynuując tą jakże przyjemną czynność dotarliśmy do salonu. Przerwaliśmy na chwilę, umyślnie ale lekko go popchnęłam. On wylądował na kanapie a ja na nim. Nasze ubrania stawały się nam zbędne.
-Chcesz tego tu i teraz? -upewnił się.
-Ja tylko ciebie kocham... odparłam. Byłam pewna tego co mówię bo nikogo tak nie pokochałam jak jego.
Już o nic więcej nie pytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech który mogę oglądać godzinami. Byliśmy zatraceni w sobie ale i siebie spragnieni... Już pewnie wiadomo co było dalej.
*Marco*
Gdy dotarliśmy do mnie odłożyłem klucze i zdjąłem buty a Anita oglądała zdjęcia w ramkach na ścianach. Podszedłem do niej od tyłu i położyłem moje dłonie na jej biodrach. Odwróciła się do mnie i spojrzała mi w oczy wzrokiem pełnym głębszemu uczuciu którym mnie darzy. Teraz wiem że to ona jest tą jedyną i będę z nią mimo wszystko... Pragnąłem jej całej więc powiedziałem jej to po tym jak mnie pocałowała i robiąc to dalej znaleźliśmy się w salonie gdzie mnie lekko popchnęła i w mig leżałem na kanapie. Nasza garderoba w mgnieniu oka znalazła się na podłodze. Nie chciałem zrobić czegoś czego byśmy żałowali albo czego nie jesteśmy gotowi zrobić. Mówiąc wprost - nie chciałem jej zranić więc upewniłem się czy tego chce. Nie myliłem się, wyznała że kocha tylko mnie a to zabrzmiało jak muzyka dla moich uszu. Ja nie byłem w stanie nic powiedzieć tylko obdarzyłem ją swoim najlepszym uśmiechem jaki byłem w stanie z siebie wydobyć...
--------------------------
*Tymczasem w szpitalu*
Kasia już się nie mogła doczekać kiedy wróci do domu gdyż niezmiernie się nudziła. Czytała pierwszą lepszą gazetę pożyczoną od kogoś innego i nie zauważyła gdy do sali weszli Ania i Robert.
-Cześć kochana! Jak się czujesz? -spytała troskliwie Ania wchodząc do środka.
-Już lepiej, ale nie miałam pojęcia o tym że mam jakąś astmę...
-Nie martw się, da się to wyleczyć. -rzekł Robert z uśmiechem próbując pocieszyć Kasię.
-Anita mi wspomniała coś o tym że spędziłaś noc u Mario a rano przyszła jego była...
-Tak... -westchnęła.
Jednak za moment odważyła się i opowiedziała swojej przyjaciółce całe zdarzenie.
-Od razu wiedziałem że coś z nią nie tak i odradzałem Mario wiązanie się z nią... -wtrącił Lewy.
-Najważniejsze że już to ma za sobą. -zwróciła się Ania do swojego męża. -A tą idiotką się nie przejmuj, wie że Mario do niej nie wróci i jest zwyczajnie zazdrosna.
-Dziękuję wam, ale muszę to jeszcze sobie wszystko poukładać w głowie...
-Ale nie rób tego zbyt długo bo Mario zwariuje... -zaśmiał się Robert.
-Postaram się, ale niczego nie obiecuję...
Lewandowscy zostali trochę dłużej z Kasią a później musieli wrócić do domu wypocząć, gdyż już zbliżał się zmierzch. Gdy wyszli, zaczęła rozmyślać o tym że nie chce o tym zdarzeniu rozmawiać z Mario ale i tak ten temat powróci bo oboje chcą to wyjaśnić i nie pozwolić Ann triumfować. Wkrótce wyczerpana całym dniem odpłynęła.
------------------------------------------------------------------------------
Wbrew pozorom 13 nie jest dla mnie nieszczęśliwa, a ten rozdział też był dla większości bohaterów :D Jak myślicie, co Kasia zrobi? Mam nadzieję że nikt jeszcze nie rzygał tęczą czytając fragmenty niektórych rozdziałów :P Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Wtedy wiem co robię dobrze a co mogę poprawić. Oczywiście nie wszystko da się tak od razu poprawić bo każdy ma inny gust. Pozdrawiam ;*
-Nie wiem co mam zrobić by mi panowie uwierzyli że ja nie mam z nim nic wspólnego? pytała policjantów z niedowierzaniem.
-W takim razie czy pani może się domyśla jakie były motywy przyjazdu pani rzekomego brata?
-Byliśmy kiedyś razem ale nie czułam się dobrze w tym związku więc uciekłam od niego i mnie prześladuje...
-No chyba cię pogięło! -wtrącił się Krystian.
-Mnie?! Ty się lepiej zamknij. Wreszcie zaznałam szczęścia będąc daleko od ciebie, a ty jak zwykle popędziłeś jak najszybciej byle by to popsuć!
-Za dużo sobie pozwalasz. -syknął.
-No cóż... możemy go tymczasowo aresztować na 48 godzin i powiadomić o tym fakcie policję w waszym kraju.
-Dziękuję panom bardzo.
-Myślisz że tak o się mnie pozbędziesz?!
Nic mu nie odpowiedziała i wróciła do samochodu gdzie czekał na nią Marco.
-Przepraszam cię za to... zepsułam ci dzień... -mówiła smutno.
-No co ty, przecież nic się nie stało. Nikt nie wiedział kiedy ten psychol się tu zjawi. -próbował ją pocieszyć Reus. -Może pojedziemy do mnie?
-Zgoda, już nie jestem w stanie ci odmówić. -uśmiechnęła się.
*Anita*
Niebawem byliśmy u Marco w domu, ja weszłam do przedpokoju i oglądałam zdjęcia wiszące na ścianach. Na większości z nich byli Marco i Mario, ale też inni np. Robert, Kuba, Moritz, Łukasz itd. Nagle poczułam ciepłe ręce na swoich biodrach, to był Marco. Po chwili odwróciłam się do niego i zapatrzyłam się w jego zielone oczy które mnie zahipnotyzowały, przysunęłam swoją twarz do jego i obdarzyłam go czułym pocałunkiem.
-Pragnę cię. -szepnął mi do ucha i mnie całował. Był taki delikatny, coś mi podpowiadało że on naprawdę mnie kocha. I tak kontynuując tą jakże przyjemną czynność dotarliśmy do salonu. Przerwaliśmy na chwilę, umyślnie ale lekko go popchnęłam. On wylądował na kanapie a ja na nim. Nasze ubrania stawały się nam zbędne.
-Chcesz tego tu i teraz? -upewnił się.
-Ja tylko ciebie kocham... odparłam. Byłam pewna tego co mówię bo nikogo tak nie pokochałam jak jego.
Już o nic więcej nie pytał, a na jego twarzy pojawił się uśmiech który mogę oglądać godzinami. Byliśmy zatraceni w sobie ale i siebie spragnieni... Już pewnie wiadomo co było dalej.
*Marco*
Gdy dotarliśmy do mnie odłożyłem klucze i zdjąłem buty a Anita oglądała zdjęcia w ramkach na ścianach. Podszedłem do niej od tyłu i położyłem moje dłonie na jej biodrach. Odwróciła się do mnie i spojrzała mi w oczy wzrokiem pełnym głębszemu uczuciu którym mnie darzy. Teraz wiem że to ona jest tą jedyną i będę z nią mimo wszystko... Pragnąłem jej całej więc powiedziałem jej to po tym jak mnie pocałowała i robiąc to dalej znaleźliśmy się w salonie gdzie mnie lekko popchnęła i w mig leżałem na kanapie. Nasza garderoba w mgnieniu oka znalazła się na podłodze. Nie chciałem zrobić czegoś czego byśmy żałowali albo czego nie jesteśmy gotowi zrobić. Mówiąc wprost - nie chciałem jej zranić więc upewniłem się czy tego chce. Nie myliłem się, wyznała że kocha tylko mnie a to zabrzmiało jak muzyka dla moich uszu. Ja nie byłem w stanie nic powiedzieć tylko obdarzyłem ją swoim najlepszym uśmiechem jaki byłem w stanie z siebie wydobyć...
--------------------------
*Tymczasem w szpitalu*
Kasia już się nie mogła doczekać kiedy wróci do domu gdyż niezmiernie się nudziła. Czytała pierwszą lepszą gazetę pożyczoną od kogoś innego i nie zauważyła gdy do sali weszli Ania i Robert.
-Cześć kochana! Jak się czujesz? -spytała troskliwie Ania wchodząc do środka.
-Już lepiej, ale nie miałam pojęcia o tym że mam jakąś astmę...
-Nie martw się, da się to wyleczyć. -rzekł Robert z uśmiechem próbując pocieszyć Kasię.
-Anita mi wspomniała coś o tym że spędziłaś noc u Mario a rano przyszła jego była...
-Tak... -westchnęła.
Jednak za moment odważyła się i opowiedziała swojej przyjaciółce całe zdarzenie.
-Od razu wiedziałem że coś z nią nie tak i odradzałem Mario wiązanie się z nią... -wtrącił Lewy.
-Najważniejsze że już to ma za sobą. -zwróciła się Ania do swojego męża. -A tą idiotką się nie przejmuj, wie że Mario do niej nie wróci i jest zwyczajnie zazdrosna.
-Dziękuję wam, ale muszę to jeszcze sobie wszystko poukładać w głowie...
-Ale nie rób tego zbyt długo bo Mario zwariuje... -zaśmiał się Robert.
-Postaram się, ale niczego nie obiecuję...
Lewandowscy zostali trochę dłużej z Kasią a później musieli wrócić do domu wypocząć, gdyż już zbliżał się zmierzch. Gdy wyszli, zaczęła rozmyślać o tym że nie chce o tym zdarzeniu rozmawiać z Mario ale i tak ten temat powróci bo oboje chcą to wyjaśnić i nie pozwolić Ann triumfować. Wkrótce wyczerpana całym dniem odpłynęła.
------------------------------------------------------------------------------
Wbrew pozorom 13 nie jest dla mnie nieszczęśliwa, a ten rozdział też był dla większości bohaterów :D Jak myślicie, co Kasia zrobi? Mam nadzieję że nikt jeszcze nie rzygał tęczą czytając fragmenty niektórych rozdziałów :P Podoba się = komentarz, nie podoba się = komentarz. Wtedy wiem co robię dobrze a co mogę poprawić. Oczywiście nie wszystko da się tak od razu poprawić bo każdy ma inny gust. Pozdrawiam ;*
poniedziałek, 15 lipca 2013
Liebster Award
Nie wierzę że znów zostałam nominowana do Liebster Award <3 Nominacje otrzymałam od: Nikola, Bożena Szczęsna i Truskawkowa. :) Dziękuję wam raz jeszcze i cieszę się że podoba wam się co ja tu wypisuję ;P
Pytania od: Nikola.
8.Jakie stadiony chciałabyś zobaczyć na żywo?
(Tak wiem że tylko 3 ale już wcześniej nominowałam)
Pytania od: Nikola.
1. Jak masz na imię?
Anita.
2. Ile masz lat?
16
3. Dlaczego piszesz bloga?
Miałam pomysły przez czytanie innych genialnych blogów, też dla zabicia wolnego czasu.
4. Co chcesz dzięki temu osiągnąć?
Nie mam określonego celu ale chciałam sprawdzić jak daleko mnie moja wyobraźnia pociągnie i zobaczyć czy jestem w tym dobra czy nie ;)
5. Masz zwierzątko?
Nie.
6. Masz rodzeństwo?
3 przyrodnich braci.
7. Ile komentarzy chcesz mieć pod kolejnym postem?
Jakby było co najmniej 6 czy 7 to byłoby super :)
8. Jak wpadłaś/eś na pomysł aby pisać bloga?
Widziałam inne blogi i po jakimś czasie miałam pomysł by założyć swój... ;P
9. Jakie jest twoje hobby?
Gram na gitarze, czasem w nogę i tenisa. Lubię też czytać książki.
10. Kim chcesz być w przyszłości?
Trenerem lub psychologiem sportowym :)
11. Jakie jest twoje największe marzenie?
Hmmm, poznać moich ulubionych piłkarzy i się z nimi zaprzyjaźnić no i w przyszłości chciałabym być spełnioną osobą ^^
Pytania od: Bożena Szczęsna.
1.Ile masz lat?
16
2.Jaką masz pasję?
2.Jaką masz pasję?
Piłka nożna, lubię czasem coś narysować...
3.Ulubiony cytat?
3.Ulubiony cytat?
Jednym z moich ulubionych jest ten wytatuowany na przed ramieniu Marco Reus'a : "The biggest adventure you can take is to live your dreams". *.*
4.Jakiego koloru są twoje oczy?
4.Jakiego koloru są twoje oczy?
Sama nie wiem, takie raz niebieskie a raz zielone ale zazwyczaj takie mieszane... XD
5.Lubisz zwierzęta?
5.Lubisz zwierzęta?
Taaak ;3
6.Ulubiony film?
6.Ulubiony film?
Kac Vegas 2 :D
7.Ulubiona książka?
Mam nadzieję że moje inne książki się nie obrażą ale w tej chwili jest to Wiedźmin - Miecz Przeznaczenia. 7.Ulubiona książka?
8.Jakie stadiony chciałabyś zobaczyć na żywo?
Signal Iduna Park, Stadion Narodowy, Emirates Stadium, Pepsi Arena i wejść na stadion Wembley, bo często kiedyś bywałam pod tym stadionem jak mieszkałam w Londynie ale nie było okazji wejść do środka :)
9.Co robisz w wolnym czasie?
9.Co robisz w wolnym czasie?
Lubię się spotykać ze znajomymi, grać na gitarze, w tenisa i trochę nogę (mimo to że jestem beznadziejna), czytać książki i piszę tego bloga :)
10. Jaki jest twój ulubiony trener?
10. Jaki jest twój ulubiony trener?
Jurgen Klopp ;)
11.Co zachęciło cię do pisania bloga?
Chęć wykorzystania swoich pomysłów inspirowanych przez inne blogi, ale żeby nie było niczego nie kopiuję ^^11.Co zachęciło cię do pisania bloga?
Pytania od: Truskawkowa. :)
1. Bez jakiej rzeczy nie ruszasz się z domu?
Bez telefonu.
2. Wolisz psy czy koty?
Jednak psy ale koty też są niczego sobie.
3. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
Nagle mnie coś natchnęło, nawet nie myślałam wcześniej na poważnie o tym bo myślałam że się do tego nie nadaję :P
4. W Miłości i na Wojnie wszystkie chwyty dozwolone? PRAWDA czy FAŁSZ?
Prawda :)
5. Wolisz miasto czy wieś?
5. Wolisz miasto czy wieś?
Miasto ;>
6. Masz jakieś zwierzątko?
6. Masz jakieś zwierzątko?
Nie.
7. Czy twoje najbliższe osoby wiedzą, że prowadzisz bloga?
7. Czy twoje najbliższe osoby wiedzą, że prowadzisz bloga?
Tak jakby ale nie wiedzą o czym piszę :)
8. Twoje motto życiowe?
8. Twoje motto życiowe?
Nie zastanawiałam się nad tym...
9. Do czego/kogo masz największą słabość?
Do słodyczy ;*
10. Najmilsza rzecz, jaka cię dotąd spotkała?
Nie wiem...
11. Zakochałaś się kiedyś w jakimś chłopaku, który nie wiedział o twoim istnieniu?
Nie ;)
Moje nominacje:
(Tak wiem że tylko 3 ale już wcześniej nominowałam)
Pytania do was:
1. Jak masz na imię?
2. Co cię natchnęło do pisania?
3. Ronaldo vs. Messi. Który twoim zdaniem jest lepszy i dlaczego?
4. Najlepszy polski piłkarz?
5. Ulubiona drużyna z Ekstraklasy?
6. Czy myślisz że w tym sezonie polskie drużyny osiągną coś w europejskich pucharach np. LM i LE.
7. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
8. Czy masz zwierzaka w domu?
9. Czytasz mojego bloga?
10. Jakie jest twoje największe marzenie?
11. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Rozdział 12
Po 15 minutach karetka była już w pobliżu parku gdzie Anita i Kasia biegały niedawno. Zabrali Kasię ale jej kuzynce nie pozwolili z nią jechać tylko wskazali szpital do którego jadą. Anita chciała jak najszybciej tam dotrzeć więc zadzwoniła do Marco.
-Marco, nie przeszkadzam?
-Ty? Nigdy. Coś się stało?
-Bo muszę jak najprędzej dojechać do szpitala...
-Dobrze się czujesz? -martwił się.
Ona szybko mu streściła sytuację by nie tracić więcej czasu. Reus zjawił się w kilka minut i pojechali do szpitala.
Od razu ruszyli w stronę recepcji by się dowiedzieć czegoś więcej.
-A państwo kim są?
-Ja jestem jej kuzynką. Ona nie ma tu bliższej rodziny.
-Zatem możecie ją państwo odwiedzić, sala 31.
Biegiem skierowali się we wskazane miejsce ale przed drzwiami zatrzymał ich lekarz.
-My do Kasi Brzozowskiej. Co z nią?
-Jest osłabiona przez ostatnio doświadczony stres i dowiedzieliśmy się że ma przewlekłą astmę ale da się wyleczyć.
-A możemy ją odwiedzić? -wtrącił Marco.
-Tak, proszę. -powiedział lekarz i otworzył im drzwi.
Anita weszła do sali a Marco powiadomił swojego przyjaciela telefonicznie.
-(...) No i mówił że jest osłabiona przez jakąś stresującą sytuację ostatnio, wiesz coś o tym?
-Spędziliśmy noc u mnie a rano przyszła Ann, Kasia otworzyła jej drzwi a tamta na nią krzyczała więc jej dała z liścia, i zastałem je w drzwiach gdy Ann ciągnęła ją za włosy, przerwałem im i groziłem Ann zawiadomieniem na policję i takie tam. A ta debilka na koniec palnęła Kasi że jej nie kocham... mam nadzieję że jej nie wierzy...
-Już jest w miarę dobrze. Jak będziesz miał czas to przyjedź do niej. -powiedział Marco i dał mu adres szpitala.
-Nie wiem czy będę miał czas ale postaram się... Już muszę kończyć.
Zakończyli rozmowę i Reus wszedł z powrotem na salę.
***
Anita i Marco wyszli z budynku w stronę jego auta i wsiedli.
-Gdzie chcesz jechać?
-Nie wiem, nie będę ci już robić kłopotu... zawieź mnie do domu...
-Jak chcesz.
W drodze, w samochodzie rozległ się dzwonek telefonu Anity. Odebrała i po około 30 sekundach zrzedła jej mina. Minutę później rozmowa zakończyła się.
-Kto to był?
-Z policji dzwonili... jedź tam.
-Ale co powiedzieli?
-On tu jest... podał się za mojego brata ale ja nie mam rodzeństwa. Muszę to wyjaśnić.
-Nie możesz tam jechać. A jak on ci coś zrobi?
-Ty ze mną będziesz. -rzekła do niego lekko uśmiechając się.
On dał się przekonać i pojechali na komisariat. Anita weszła sama a Marco został w samochodzie jakby coś się działo.
Po pewnym czasie zaczął się niepokoić i wszedł do budynku. Usłyszał jak jego dziewczyna przekonywała policjantów o prawdzie.
-Ale proszę mi wierzyć, to nie jest mój brat!
-Niech się pani uspokoi...
-Ona kłamie! -wtrącił Krystian.
-To on kłamie! -krzyknął Reus. -A ty jesteś bezczelny, jak ci się mówi że masz jej nie szukać to ty robisz na przekór. -rzucił stanowczo.
-Co ty kurwa możesz wiedzieć?!
-Przepraszam, a pan to kto? -spytał jeden z policjantów.
-Jestem jej chłopakiem, a ten tu nie jest z nią w żaden sposób spokrewniony. -wytłumaczył.
-Wy jesteście razem?! Odwołaj co powiedziałeś.
-Bo powiedziałem prawdę?!
-Nie myśl że ona tu zostanie i że będzie z tobą.
-Może dokończymy rozmowę na zewnątrz? -zaproponował Marco i wyszli na dwór.
-Jeśli myślisz że ją ode mnie zabierzesz to się grubo mylisz...
-Ona na ciebie nie zasługuje!
-A ona ciebie w ogóle nie kochała więc spieprzaj zanim...
-Zanim co? Hahaha już się boję, piłkarze nie umieją się bić.
-Założysz się? -spytał Marco i przywalił mu pięścią w twarz. Krystian mu oddał i się oboje nie mogli powstrzymać i kontynuowali bójkę nie zauważając że przybiegła do nich Anita.
-Przestańcie! -krzyknęła najgłośniej jak umiała.
Przerwali i spojrzeli na nią.
-Pakuj się, wracasz ze mną. -rozkazał jej Krystian.
-Pierdol się! Ma znowu cierpieć przez ciebie?! Sam się pakuj. -odpowiedział Marco.
-A ty się nią nie rządź!
-Nigdzie z tobą nie jadę. Ty już możesz szukać najbliższego lotu do Warszawy. -zwróciła się do Krystiana. -Marco, idź do samochodu, ja za chwilę wrócę. -powiedziała do niego i skierowała się z powrotem do budynku policji.
-----------------------------------------------------------------------------------
Już jest dwunasty! :) Przepraszam że taki krótki ale kontynuacja jest zaplanowana na następny ;) Jeśli ktoś to czyta to komentujcie bo mnie to motywuje i wiem co myślicie na temat moich wypocin. Pozdrawiam ;*
-Marco, nie przeszkadzam?
-Ty? Nigdy. Coś się stało?
-Bo muszę jak najprędzej dojechać do szpitala...
-Dobrze się czujesz? -martwił się.
Ona szybko mu streściła sytuację by nie tracić więcej czasu. Reus zjawił się w kilka minut i pojechali do szpitala.
Od razu ruszyli w stronę recepcji by się dowiedzieć czegoś więcej.
-A państwo kim są?
-Ja jestem jej kuzynką. Ona nie ma tu bliższej rodziny.
-Zatem możecie ją państwo odwiedzić, sala 31.
Biegiem skierowali się we wskazane miejsce ale przed drzwiami zatrzymał ich lekarz.
-My do Kasi Brzozowskiej. Co z nią?
-Jest osłabiona przez ostatnio doświadczony stres i dowiedzieliśmy się że ma przewlekłą astmę ale da się wyleczyć.
-A możemy ją odwiedzić? -wtrącił Marco.
-Tak, proszę. -powiedział lekarz i otworzył im drzwi.
Anita weszła do sali a Marco powiadomił swojego przyjaciela telefonicznie.
-(...) No i mówił że jest osłabiona przez jakąś stresującą sytuację ostatnio, wiesz coś o tym?
-Spędziliśmy noc u mnie a rano przyszła Ann, Kasia otworzyła jej drzwi a tamta na nią krzyczała więc jej dała z liścia, i zastałem je w drzwiach gdy Ann ciągnęła ją za włosy, przerwałem im i groziłem Ann zawiadomieniem na policję i takie tam. A ta debilka na koniec palnęła Kasi że jej nie kocham... mam nadzieję że jej nie wierzy...
-Już jest w miarę dobrze. Jak będziesz miał czas to przyjedź do niej. -powiedział Marco i dał mu adres szpitala.
-Nie wiem czy będę miał czas ale postaram się... Już muszę kończyć.
Zakończyli rozmowę i Reus wszedł z powrotem na salę.
***
Anita i Marco wyszli z budynku w stronę jego auta i wsiedli.
-Gdzie chcesz jechać?
-Nie wiem, nie będę ci już robić kłopotu... zawieź mnie do domu...
-Jak chcesz.
W drodze, w samochodzie rozległ się dzwonek telefonu Anity. Odebrała i po około 30 sekundach zrzedła jej mina. Minutę później rozmowa zakończyła się.
-Kto to był?
-Z policji dzwonili... jedź tam.
-Ale co powiedzieli?
-On tu jest... podał się za mojego brata ale ja nie mam rodzeństwa. Muszę to wyjaśnić.
-Nie możesz tam jechać. A jak on ci coś zrobi?
-Ty ze mną będziesz. -rzekła do niego lekko uśmiechając się.
On dał się przekonać i pojechali na komisariat. Anita weszła sama a Marco został w samochodzie jakby coś się działo.
Po pewnym czasie zaczął się niepokoić i wszedł do budynku. Usłyszał jak jego dziewczyna przekonywała policjantów o prawdzie.
-Ale proszę mi wierzyć, to nie jest mój brat!
-Niech się pani uspokoi...
-Ona kłamie! -wtrącił Krystian.
-To on kłamie! -krzyknął Reus. -A ty jesteś bezczelny, jak ci się mówi że masz jej nie szukać to ty robisz na przekór. -rzucił stanowczo.
-Co ty kurwa możesz wiedzieć?!
-Przepraszam, a pan to kto? -spytał jeden z policjantów.
-Jestem jej chłopakiem, a ten tu nie jest z nią w żaden sposób spokrewniony. -wytłumaczył.
-Wy jesteście razem?! Odwołaj co powiedziałeś.
-Bo powiedziałem prawdę?!
-Nie myśl że ona tu zostanie i że będzie z tobą.
-Może dokończymy rozmowę na zewnątrz? -zaproponował Marco i wyszli na dwór.
-Jeśli myślisz że ją ode mnie zabierzesz to się grubo mylisz...
-Ona na ciebie nie zasługuje!
-A ona ciebie w ogóle nie kochała więc spieprzaj zanim...
-Zanim co? Hahaha już się boję, piłkarze nie umieją się bić.
-Założysz się? -spytał Marco i przywalił mu pięścią w twarz. Krystian mu oddał i się oboje nie mogli powstrzymać i kontynuowali bójkę nie zauważając że przybiegła do nich Anita.
-Przestańcie! -krzyknęła najgłośniej jak umiała.
Przerwali i spojrzeli na nią.
-Pakuj się, wracasz ze mną. -rozkazał jej Krystian.
-Pierdol się! Ma znowu cierpieć przez ciebie?! Sam się pakuj. -odpowiedział Marco.
-A ty się nią nie rządź!
-Nigdzie z tobą nie jadę. Ty już możesz szukać najbliższego lotu do Warszawy. -zwróciła się do Krystiana. -Marco, idź do samochodu, ja za chwilę wrócę. -powiedziała do niego i skierowała się z powrotem do budynku policji.
-----------------------------------------------------------------------------------
Już jest dwunasty! :) Przepraszam że taki krótki ale kontynuacja jest zaplanowana na następny ;) Jeśli ktoś to czyta to komentujcie bo mnie to motywuje i wiem co myślicie na temat moich wypocin. Pozdrawiam ;*
niedziela, 14 lipca 2013
Rozdział 11
Po około 3 godzinach Kasia wróciła do domu z nowymi nabytkami: sukienka, czarne szpilki, converse, bransoletka i kolczyki. Anita była ciekawa co się znajdowało w torbach.
-No pokazuj co tam masz.
-Już... ledwo weszłam a ty już mi rozkazujesz. -rzekła uśmiechając się.
Kasia pokazała Anicie co kupiła sobie ale musiała się powoli zbierać bo Mario miał być za nieco ponad godzinę.
*2 godziny później*
*Anita*
Od ponad godziny byłam sama a Kasia zapewne bawiła się w najlepsze, ale Marco też pewnie się nudził bo Mario wyszedł z moją kuzynką, więc zadzwoniłam do niego.
-Hej Marco, jesteś zajęty?
-Nie, chyba że...
-To może przyjdziesz do mnie. Muszę ci coś powiedzieć...
-Mam się bać? -śmiał się.
-Hahaha nie, ty nie musisz. Czekam, cześć.
-Narazie.
Przecież muszę mu w końcu powiedzieć o Krystianie...
15 minut później przyszedł mój ukochany, tęskniłam za nim. Opowiedziałam mu o tym wszystkim co się działo w przeciągu ostatnich dni, on nic nie mówił tylko słuchał, a potem przytulił mnie. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach, bijące od niego ciepło i zapach jego perfum. Wydaje mi się że to ten jedyny... Potem rozmawialiśmy o przyjemniejszych tematach i wkrótce zrobiliśmy się senni. Położyłam się w swoim łóżku a Marco obok mnie i wtuliłam się w jego wyrzeźbiony tors. Nie dziwię się innym dziewczynom że chciałyby być na moim miejscu. Zauważyłam że przyglądał mi się ale nie zwracałam na to uwagi i zanim się zorientowałam odpłynęłam do krainy Morfeusza...
*Marco*
Obawiałem się tego co chciała mi powiedzieć. Gdy to zrobiła, nie mogłem uwierzyć że ktoś chce mi ją odebrać... nie pozwoliłbym na to. Widziałem jak to przeżywała i przytuliłem ją do siebie. Czułem że mam właściwą osobę przy sobie. Pragnąłem jej jak nikogo innego kiedykolwiek... Nieco później położyliśmy się spać i wtuliła się we mnie. Księżyc lekko oświetlał jej twarz. Ona dla mnie jest najpiękniejsza, mógłbym się jej przyglądać bez końca wiedząc że zawsze przy mnie będzie...
*Tymczasem w jakimś klubie*
Kasia i Mario wypili już parę głębszych ale zachowali umiar, a tym bardziej Mario gdyż on miał prowadzić samochód. Wiedząc że mogą wypić więcej zdecydował że muszą już wyjść.
-Musimy już wyjść bo inaczej będziemy wracać taksówką.
-Może pójdziemy do ciebie? -spytała.
-Ok. -rzekł zadowolony.
Ruszyli w kierunku wyjścia i pojechali do domu Mario.
Gdy weszli, on odwieszał klucze o ona podeszła do dużego okna w salonie. Po chwili dołączył do niej. Przysunął się bliżej do niej i zaczął jej szeptać do ucha:
-Nie wiem czy czujesz to samo do mnie ale... kocham cię. -wyznał.
-I ty się jeszcze zastanawiasz czy mi to powiedzieć... wydaje mi się że też cię kocham.
Ich twarze się zetknęły a ich usta złączyły w namiętnym pocałunku. Odsunęli się od okna i poszli na górę. Kasia zdjęła jego koszulę a Mario już miał rozpiąć jej sukienkę ale się wstrzymał.
-Naprawdę tego chcesz? -upewnił się.
-To też zależy czy ty chcesz... -powiedziała patrząc w podłogę.
-Z tobą? Zawsze. -odparł krótko.
Kontynuowali to co zaczęli już bez zbędnych im słów.
Rano, Kasia pierwsza się obudziła. Chciała iść się ubrać ale nie mogła się wyzwolić z jego ramion, więc obudziła go pocałunkiem w usta. Powoli otworzył oczy.
-Ja zamawiam takie budzenie codziennie...
-Najpierw mnie puść bo muszę się ubrać.
-A mi się podoba tak... -rzekł uśmiechając się szeroko i przyciągnął ją do siebie.
Po 20 minutach byli już na dole, ubrani i zastanawiali się co zrobić na śniadanie.
-Głodny jestem...
-A może zrobimy coś razem?
-Ostrzegam, nie jestem wybitnym kucharzem...
-No to co umiesz przyrządzić?
-To zróbmy naleśniki!
-Ok, podaj mi potrzebne rzeczy bo nie wiem gdzie co masz...
Mario posłusznie wyjął rzeczy potrzebne do zrobienia naleśników. Kasia zmieszała składniki a Mario wylewał na patelnię i smażył a potem się zamienili.
Już zaczynali jeść lecz przerwało im pukanie do drzwi. Kasia poszła otworzyć a w nich ujrzała jakąś nieznajomą kobietę.
-Dzień dobry, co pani chce. -zaczęła Kasia grzecznie.
-Czego ja chcę?! Siebie się spytaj! -wrzasnęła Ann.
-Czyli tak?! Jak nie chcesz kulturalnie to inaczej to załatwimy. -rzuciła Kasia i przywaliła jej w twarz.
-Precz z łapami! -wściekła się Ann i ciągnęła Kasię mocno za włosy.
Nie zauważyły że już pod drzwiami był Mario - obiekt ich kłótni.
-Zostaw ją! -krzyknął do Ann. -Czego tu znowu szukasz? Jak chcesz to mogę zawiadomić policję o tym co ty wyprawiasz!
-Właśnie! Idź się leczyć. -wtórowała mu Kasia.
-No chyba cię pogięło! Ty pierwsza wyskoczyłaś do mnie z łapami! -sprzeciwiła się Ann
-Bo ja zaczęłam kulturalnie a ty od razu się wściekłaś więc chciałam cię uciszyć. -tłumaczyła się Kasia.
-A ja cię chciałam powstrzymać od spotykania się z nim. On cię nie kocha.
-Wariatka! Nie udało ci się inaczej, to teraz kłamiesz? Won mi stąd! -krzyknął Mario.
Ann wyraźnie zrzedła mina i z opuszczonym wzrokiem odeszła.
Mario odwiózł Kasię pod uczelnię gdzie spotkała się z Anitą. Opowiedziała jej o 'wizycie' Ann, która wyraźnie ją zestresowała.
-I ty jej wierzysz? Ona tak powiedziała żebyście oboje cierpieli dlatego, bo wie że ona już nie może go mieć. -poradziła Anita.
-Sama już nie wiem co myślę... Czuję coś do niego ale nie wiem co to jest, a on mi wczoraj wyznał że mnie kocha, no i pewnie sama się domyślasz co było dalej...
-No to tym bardziej nie przejmuj się tym co ta idiotka powiedziała. Ona kłamie, a nie sądzę że Mario ma zamiar cię okłamywać.
Po zajęciach wróciły do domu. Odświeżyły się i zdecydowały iść pobiegać.
-Może pobiegamy? W końcu o kondycję trzeba dbać... -zaproponowała Anita.
-Zgadzam się. Daj mi 10 minut.
-Ok.
Po ustalonym czasie wyszły na zewnątrz i rozpoczęły bieg. Około 20 minut później Anita zaniepokoiła się wyglądem Kasi.
-Coś ci jest? Może zatrzymajmy się tu.
-Nie nie, biegnijmy dalej.
-Ja widzę że ci coś dolega. Dobiegniemy do najbliższej ławki i usiądziemy.
Dobiegły, ale z Kasią było coraz gorzej. Anita bez wahania wykręciła numer na pogotowie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
W następnym będzie jeszcze więcej się działo ;) Będę trochę mieszać ale bez gwałtownych zwrotów akcji. Czekam na wasze opinie :) Pozdrawiam ;*
-No pokazuj co tam masz.
-Już... ledwo weszłam a ty już mi rozkazujesz. -rzekła uśmiechając się.
Kasia pokazała Anicie co kupiła sobie ale musiała się powoli zbierać bo Mario miał być za nieco ponad godzinę.
*2 godziny później*
*Anita*
Od ponad godziny byłam sama a Kasia zapewne bawiła się w najlepsze, ale Marco też pewnie się nudził bo Mario wyszedł z moją kuzynką, więc zadzwoniłam do niego.
-Hej Marco, jesteś zajęty?
-Nie, chyba że...
-To może przyjdziesz do mnie. Muszę ci coś powiedzieć...
-Mam się bać? -śmiał się.
-Hahaha nie, ty nie musisz. Czekam, cześć.
-Narazie.
Przecież muszę mu w końcu powiedzieć o Krystianie...
15 minut później przyszedł mój ukochany, tęskniłam za nim. Opowiedziałam mu o tym wszystkim co się działo w przeciągu ostatnich dni, on nic nie mówił tylko słuchał, a potem przytulił mnie. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach, bijące od niego ciepło i zapach jego perfum. Wydaje mi się że to ten jedyny... Potem rozmawialiśmy o przyjemniejszych tematach i wkrótce zrobiliśmy się senni. Położyłam się w swoim łóżku a Marco obok mnie i wtuliłam się w jego wyrzeźbiony tors. Nie dziwię się innym dziewczynom że chciałyby być na moim miejscu. Zauważyłam że przyglądał mi się ale nie zwracałam na to uwagi i zanim się zorientowałam odpłynęłam do krainy Morfeusza...
*Marco*
Obawiałem się tego co chciała mi powiedzieć. Gdy to zrobiła, nie mogłem uwierzyć że ktoś chce mi ją odebrać... nie pozwoliłbym na to. Widziałem jak to przeżywała i przytuliłem ją do siebie. Czułem że mam właściwą osobę przy sobie. Pragnąłem jej jak nikogo innego kiedykolwiek... Nieco później położyliśmy się spać i wtuliła się we mnie. Księżyc lekko oświetlał jej twarz. Ona dla mnie jest najpiękniejsza, mógłbym się jej przyglądać bez końca wiedząc że zawsze przy mnie będzie...
*Tymczasem w jakimś klubie*
Kasia i Mario wypili już parę głębszych ale zachowali umiar, a tym bardziej Mario gdyż on miał prowadzić samochód. Wiedząc że mogą wypić więcej zdecydował że muszą już wyjść.
-Musimy już wyjść bo inaczej będziemy wracać taksówką.
-Może pójdziemy do ciebie? -spytała.
-Ok. -rzekł zadowolony.
Ruszyli w kierunku wyjścia i pojechali do domu Mario.
Gdy weszli, on odwieszał klucze o ona podeszła do dużego okna w salonie. Po chwili dołączył do niej. Przysunął się bliżej do niej i zaczął jej szeptać do ucha:
-Nie wiem czy czujesz to samo do mnie ale... kocham cię. -wyznał.
-I ty się jeszcze zastanawiasz czy mi to powiedzieć... wydaje mi się że też cię kocham.
Ich twarze się zetknęły a ich usta złączyły w namiętnym pocałunku. Odsunęli się od okna i poszli na górę. Kasia zdjęła jego koszulę a Mario już miał rozpiąć jej sukienkę ale się wstrzymał.
-Naprawdę tego chcesz? -upewnił się.
-To też zależy czy ty chcesz... -powiedziała patrząc w podłogę.
-Z tobą? Zawsze. -odparł krótko.
Kontynuowali to co zaczęli już bez zbędnych im słów.
Rano, Kasia pierwsza się obudziła. Chciała iść się ubrać ale nie mogła się wyzwolić z jego ramion, więc obudziła go pocałunkiem w usta. Powoli otworzył oczy.
-Ja zamawiam takie budzenie codziennie...
-Najpierw mnie puść bo muszę się ubrać.
-A mi się podoba tak... -rzekł uśmiechając się szeroko i przyciągnął ją do siebie.
Po 20 minutach byli już na dole, ubrani i zastanawiali się co zrobić na śniadanie.
-Głodny jestem...
-A może zrobimy coś razem?
-Ostrzegam, nie jestem wybitnym kucharzem...
-No to co umiesz przyrządzić?
-To zróbmy naleśniki!
-Ok, podaj mi potrzebne rzeczy bo nie wiem gdzie co masz...
Mario posłusznie wyjął rzeczy potrzebne do zrobienia naleśników. Kasia zmieszała składniki a Mario wylewał na patelnię i smażył a potem się zamienili.
Już zaczynali jeść lecz przerwało im pukanie do drzwi. Kasia poszła otworzyć a w nich ujrzała jakąś nieznajomą kobietę.
-Dzień dobry, co pani chce. -zaczęła Kasia grzecznie.
-Czego ja chcę?! Siebie się spytaj! -wrzasnęła Ann.
-Czyli tak?! Jak nie chcesz kulturalnie to inaczej to załatwimy. -rzuciła Kasia i przywaliła jej w twarz.
-Precz z łapami! -wściekła się Ann i ciągnęła Kasię mocno za włosy.
Nie zauważyły że już pod drzwiami był Mario - obiekt ich kłótni.
-Zostaw ją! -krzyknął do Ann. -Czego tu znowu szukasz? Jak chcesz to mogę zawiadomić policję o tym co ty wyprawiasz!
-Właśnie! Idź się leczyć. -wtórowała mu Kasia.
-No chyba cię pogięło! Ty pierwsza wyskoczyłaś do mnie z łapami! -sprzeciwiła się Ann
-Bo ja zaczęłam kulturalnie a ty od razu się wściekłaś więc chciałam cię uciszyć. -tłumaczyła się Kasia.
-A ja cię chciałam powstrzymać od spotykania się z nim. On cię nie kocha.
-Wariatka! Nie udało ci się inaczej, to teraz kłamiesz? Won mi stąd! -krzyknął Mario.
Ann wyraźnie zrzedła mina i z opuszczonym wzrokiem odeszła.
Mario odwiózł Kasię pod uczelnię gdzie spotkała się z Anitą. Opowiedziała jej o 'wizycie' Ann, która wyraźnie ją zestresowała.
-I ty jej wierzysz? Ona tak powiedziała żebyście oboje cierpieli dlatego, bo wie że ona już nie może go mieć. -poradziła Anita.
-Sama już nie wiem co myślę... Czuję coś do niego ale nie wiem co to jest, a on mi wczoraj wyznał że mnie kocha, no i pewnie sama się domyślasz co było dalej...
-No to tym bardziej nie przejmuj się tym co ta idiotka powiedziała. Ona kłamie, a nie sądzę że Mario ma zamiar cię okłamywać.
Po zajęciach wróciły do domu. Odświeżyły się i zdecydowały iść pobiegać.
-Może pobiegamy? W końcu o kondycję trzeba dbać... -zaproponowała Anita.
-Zgadzam się. Daj mi 10 minut.
-Ok.
Po ustalonym czasie wyszły na zewnątrz i rozpoczęły bieg. Około 20 minut później Anita zaniepokoiła się wyglądem Kasi.
-Coś ci jest? Może zatrzymajmy się tu.
-Nie nie, biegnijmy dalej.
-Ja widzę że ci coś dolega. Dobiegniemy do najbliższej ławki i usiądziemy.
Dobiegły, ale z Kasią było coraz gorzej. Anita bez wahania wykręciła numer na pogotowie.
-----------------------------------------------------------------------------------------
W następnym będzie jeszcze więcej się działo ;) Będę trochę mieszać ale bez gwałtownych zwrotów akcji. Czekam na wasze opinie :) Pozdrawiam ;*
sobota, 13 lipca 2013
Liebster Award
Znów zostałam nominowana do Liebster Award. Bardzo dziękuję za nominację, tym razem potrójną ;3 Tak krótko prowadzę tego bloga a już kolejne nominacje <3
Pytania od: Andżelika16
1. Jak masz na imię?
Anita ;)
2. Ile masz lat?
16
3. Co myślisz o transferze Mario Goetze do Bayernu Monachium?
Nie popieram tego, ale niech się rozwija jeśli o to mu chodziło :/
4. Co byś zrobiła, gdyby do twojego domu zapukał któryś z piłkarzy Borussii Dortmund?
To zależy który... :D ... ale na pewno zaprosiłabym go do środka i lepiej go poznała :)
5. Czytasz moje opowiadania?
Tak
6. Ulubiony piłkarz?
Nie wiem na którego się zdecydować... ale niech będzie Robert Lewandowski.
7. Ulubiony sportowiec? (nie piłkarz)
Agnieszka Radwańska. ^^ 8. Ulubiony klub zagraniczny?
Borussia Dortmund <3
9. Ulubiony klub polski?
Legia Warszawa ;)
10. Twoje największe marzenia?
Spotkać moich ulubionych piłkarzy i grać zawodowo w piłkę nożną lub tenisa.. ;)
11. Messi czy Ronaldo? Uzasadnij swoją odpowiedź.
Ronaldo. Nie jest typem gracza który tylko czeka na piłkę a sam nic nie robi tylko też czasem rozgrywa akcje dla swoich kolegów z zespołu ;>
Pytania od: ewe110
1. Od kiedy prowadzisz swojego bloga?
Od około 26 czerwca 2013 :)
2. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
Rock ;3
3. Ile miałaś komentarzy przy pierwszym poście?
Aż wstyd mówić :D .... 0
4. Ulubiony klub piłkarski?
Borussia Dortmund ;*
5. Czym się interesujesz?
Sportem (piłką nożną, tenisem) i uprawianiem go, czasem też coś narysuję (ze zdjęć) czy zaprojektuję (urbanistyka - projektowanie osiedli czy coś takiego), lubię poznawać nowe ale ciekawe języki i nie wiem co jeszcze.
6. Od kiedy zainteresowałaś się piłką nożną?
Gdy miałam niecałe 10 lat zaczęłam od oglądania Mistrzostw Świata 2006 ;)
7. Ulubiony sportowiec? (może być kilku)
R. Lewandowski, M. Reus, Ł. Piszczek, J. Błaszczykowski... może jeszcze by się znalazło kilku:P
8. W którym miesiącu się urodziłaś?
Wrzesień ;*
9. Lubisz czytać książki?
Oczywiście ^_^
10. Masz jakieś zwierzątko?
W tej chwili nie :(
11. Czy masz rodzeństwo?
Tak jakby... brata od strony mamy i dwójkę innych od strony ojca (nie poznałam ich).
Pytania od: Basia Kaczmarek.
1. Ulubiony klub sportowy?
Borussia Dortmund ;3
2. Jak masz na imię?
Anita :)
3. Ulubiony sportowiec?
Łukasz Piszczek, Marco Reus, Robert Lewandowski.... i może jeszcze ktoś..
4. Jakie jest twoje hobby?
Granie na gitarze i w tenisa z przyjaciółką, pisanie tego bloga :)
5. Masz rodzeństwo?
Brata od strony mamy i dwóch od strony ojca.
6. Masz zwierzątko?
Niestety nie... :(
7. W jaki dzień się urodziłaś?
Jeśli chodzi o dzień tygodnia, to w środę.
8. Najciekawsze wydarzenie z twojego życia?
Wyjazd do Anglii, to była wielka zmiana w moim życiu ^^
9. Jakie jest twoje marzenie?
Najlepiej gdybym mogła grać zawodowo w piłkę nożną.
10. Jakiej muzyki słuchasz?
Ogółem rock, ale różne podgatunki np. rock alternatywny, indie rock, rock progresywny czy czasem nawet metal ale nie ostry, żeby nie było :D
11. Ulubiona piosenka?
Oj, trudne pytanie... The Cure - "Lullaby", Metallica -"Enter Sandman", Myslovitz -"Telefon" i "My", Nirvana - "Smells Like Teen Spirit", Piotr Rogucki - "Sopot", Queens of the Stone Age - "First it Giveth", Rammstein - "Mutter", TSA - "51".
Moje nominacje:
http://fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.co.uk/
http://reusowa.blogspot.co.uk/
http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.co.uk/
http://bvbstory.blogspot.co.uk/
Moje pytania;
1. Jak masz na imię?
2. Gdzie mieszkasz?
3. Ulubiona liga zagraniczna?
4. Ulubiony klub polski?
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
6. Ulubiony piłkarz?
7. Ile blogów prowadzisz?
8. Czy czytasz mojego bloga?
9. Czy masz jakieś niespełnione marzenie? Jeśli tak, to jakie?
10. Co cię zachęciło do pisania?
11. Według ciebie kto jest najlepszym piłkarzem na świecie?
Pytania od: Andżelika16
1. Jak masz na imię?
Anita ;)
2. Ile masz lat?
16
3. Co myślisz o transferze Mario Goetze do Bayernu Monachium?
Nie popieram tego, ale niech się rozwija jeśli o to mu chodziło :/
4. Co byś zrobiła, gdyby do twojego domu zapukał któryś z piłkarzy Borussii Dortmund?
To zależy który... :D ... ale na pewno zaprosiłabym go do środka i lepiej go poznała :)
5. Czytasz moje opowiadania?
Tak
6. Ulubiony piłkarz?
Nie wiem na którego się zdecydować... ale niech będzie Robert Lewandowski.
7. Ulubiony sportowiec? (nie piłkarz)
Agnieszka Radwańska. ^^ 8. Ulubiony klub zagraniczny?
Borussia Dortmund <3
9. Ulubiony klub polski?
Legia Warszawa ;)
10. Twoje największe marzenia?
Spotkać moich ulubionych piłkarzy i grać zawodowo w piłkę nożną lub tenisa.. ;)
11. Messi czy Ronaldo? Uzasadnij swoją odpowiedź.
Ronaldo. Nie jest typem gracza który tylko czeka na piłkę a sam nic nie robi tylko też czasem rozgrywa akcje dla swoich kolegów z zespołu ;>
Pytania od: ewe110
1. Od kiedy prowadzisz swojego bloga?
Od około 26 czerwca 2013 :)
2. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
Rock ;3
3. Ile miałaś komentarzy przy pierwszym poście?
Aż wstyd mówić :D .... 0
4. Ulubiony klub piłkarski?
Borussia Dortmund ;*
5. Czym się interesujesz?
Sportem (piłką nożną, tenisem) i uprawianiem go, czasem też coś narysuję (ze zdjęć) czy zaprojektuję (urbanistyka - projektowanie osiedli czy coś takiego), lubię poznawać nowe ale ciekawe języki i nie wiem co jeszcze.
6. Od kiedy zainteresowałaś się piłką nożną?
Gdy miałam niecałe 10 lat zaczęłam od oglądania Mistrzostw Świata 2006 ;)
7. Ulubiony sportowiec? (może być kilku)
R. Lewandowski, M. Reus, Ł. Piszczek, J. Błaszczykowski... może jeszcze by się znalazło kilku:P
8. W którym miesiącu się urodziłaś?
Wrzesień ;*
9. Lubisz czytać książki?
Oczywiście ^_^
10. Masz jakieś zwierzątko?
W tej chwili nie :(
11. Czy masz rodzeństwo?
Tak jakby... brata od strony mamy i dwójkę innych od strony ojca (nie poznałam ich).
Pytania od: Basia Kaczmarek.
1. Ulubiony klub sportowy?
Borussia Dortmund ;3
2. Jak masz na imię?
Anita :)
3. Ulubiony sportowiec?
Łukasz Piszczek, Marco Reus, Robert Lewandowski.... i może jeszcze ktoś..
4. Jakie jest twoje hobby?
Granie na gitarze i w tenisa z przyjaciółką, pisanie tego bloga :)
5. Masz rodzeństwo?
Brata od strony mamy i dwóch od strony ojca.
6. Masz zwierzątko?
Niestety nie... :(
7. W jaki dzień się urodziłaś?
Jeśli chodzi o dzień tygodnia, to w środę.
8. Najciekawsze wydarzenie z twojego życia?
Wyjazd do Anglii, to była wielka zmiana w moim życiu ^^
9. Jakie jest twoje marzenie?
Najlepiej gdybym mogła grać zawodowo w piłkę nożną.
10. Jakiej muzyki słuchasz?
Ogółem rock, ale różne podgatunki np. rock alternatywny, indie rock, rock progresywny czy czasem nawet metal ale nie ostry, żeby nie było :D
11. Ulubiona piosenka?
Oj, trudne pytanie... The Cure - "Lullaby", Metallica -"Enter Sandman", Myslovitz -"Telefon" i "My", Nirvana - "Smells Like Teen Spirit", Piotr Rogucki - "Sopot", Queens of the Stone Age - "First it Giveth", Rammstein - "Mutter", TSA - "51".
Moje nominacje:
http://fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.co.uk/
http://reusowa.blogspot.co.uk/
http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.co.uk/
http://bvbstory.blogspot.co.uk/
Moje pytania;
1. Jak masz na imię?
2. Gdzie mieszkasz?
3. Ulubiona liga zagraniczna?
4. Ulubiony klub polski?
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
6. Ulubiony piłkarz?
7. Ile blogów prowadzisz?
8. Czy czytasz mojego bloga?
9. Czy masz jakieś niespełnione marzenie? Jeśli tak, to jakie?
10. Co cię zachęciło do pisania?
11. Według ciebie kto jest najlepszym piłkarzem na świecie?
Rozdział 10
Rano Marco obudził się tuląc się do nogi od stołu, Robert zajmował kanapę a Mario spał na dywanie. Do Marco dzwonił telefon lecz nie miał ochoty go odebrać. Komórka nie przestawała dzwonić i zmusił się chociażby do spojrzenia na ekran. Na nim widniał znajomy numer, po chwili przypomniał sobie czyj on jest.
-Ja pierdole... te byłe tylko wyprowadzić z równowagi potrafią... -powiedział do siebie. -Gadaj czego chcesz. -rzucił do słuchawki.
-Cześć, chciałam ci tylko oznajmić że jestem z tobą w ciąży i chcę stworzyć dla naszego dziecka normalny dom...
-Jest to małe prawdopodobieństwo bo prawie wcale nie współżyliśmy.
-Doprawdy? Bezczelny jesteś... jestem w 3 miesiącu.
-No i sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. To było tuż przed tym kiedy z tobą zerwałem bo mnie zdradzałaś. Pomyliłaś numery. Żegnam.
Marco był pewny tego co mówił gdyż wyczuł coś podejrzanego w głosie Caroline. Wiedział że tylko chciała od niego pieniędzy i powiedział jej tyle by już nie dzwoniła więcej.
*U Kasi i Anity*
Była już sobota więc też znalazł się czas by skontaktować się z rodziną i znajomymi. Kasia zadzwoniła do rodziców a Anita rozmawiała z koleżanką Julitą na skype, która opowiedziała jej jak tam u innych znajomych i takie tam.
-Jak tam u ciebie? Podobno jesteś z Marco Reus'em...
-Hahahaha tak to prawda, pewnie internet ci powiedział zanim ja zdążyłam -zaśmiała się. -Oprócz tego studiuję i pracuję jako psycholog w Borussii Dortmund, ale na stażu, więc zazwyczaj się przyglądam tej pracy...
-A słyszałaś że Krystian się do was wybiera?
-Yyy... no tak... ale nie chcę go widzieć. -oznajmiła Anita.
-Wiem o tym. Podsłyszałam jego rozmowę z jakimś jego kolegą czy kimś tam i obiło mi się o uszy że on chce cię zabrać do Polski... nic więcej nie wiem. -powiedziała Julita. -Wierz mi, on nie da za wygraną...
-To już wiem, ale ja nic do niego nie czuję, nigdy tak nie było. On może próbować ile wlezie ale ja za nic stąd nie wyjadę.
Potem gadały jeszcze o innych rzeczach a na koniec Anita obiecała Julicie że zabierze ją na najbliższy mecz reprezentacji Polski.
*2 dni później*
Kasia przeglądała oferty zatrudnienia jej na stażu gdzieś w jakimś klubie sportowym, bez znaczenia jaką dyscyplinę sportu się tam trenuje. Po niespełna godzinie znajduje ogłoszenie z klubu tenisowego i umawia się na spotkanie na ten sam dzień, a Anita miała kolejny dzień pracy na Signal Iduna Park. Razem zjadły śniadanie i wyszły z domu.
Kasia dotarła do celu i od razu spytała czy jest dziś ktoś kto zarządza tym klubem, okazało się że musi poczekać kilkanaście minut bo ten akurat miał jakieś spotkanie. Czekała tyle czasu a wtem pojawił się właściciel klubu.
-Pani w sprawie pracy?
-Tak, to ja. Kasia Brzozowska.
-Philipp Gunter. Zapraszam. -przywitał się i wskazał na drzwi od swojego gabinetu.
-Co panią skłoniło do wybrania tej oferty?
-Zdobycie doświadczenia potrzebnego na tym etapie studiów i na przyszłość. Oczywiście też lubię tenis. -pokreśliła.
-Mamy w sztabie doświadczonego psychologa od którego może pani się wiele nauczyć. -uśmiechnął się. -A teraz pani pozwoli ale muszę się naradzić, więc może pani tu poczekać. Nie zajmie mi to więcej niż 10 minut.
Po umówionym czasie wrócił razem ze wspomnianym psychologiem i wyraził ich zdanie na temat zatrudnienia Kasi.
-Gratuluję! Może pani zacząć od jutra, lub najbliższego terminu wyznaczonego przez pani uniwersytet.
-Naprawdę? Dziękuję bardzo, a terminy to wtorek i środa rano, i piątek popołudniu. Mam nadzieję że to panom odpowiada.
-Nie ma problemu i cieszymy się że będziemy mogli razem współpracować.
-Ja też. Na którą mam się jutro pojawić?
-Na 9:30 będzie w porządku. -poinformował ją psycholog.
Wszyscy się pożegnali i Kasia wyszła z budynku. Dziś miała wolny dzień więc pomyślała by się zrekompensować Mario za to że ostatnim razem nie mogła z nim iść więc zadzwoniła do niego.
-Hej.
-Hej, kogo ja słyszę... -ucieszył się.
-Tak pomyślałam sobie że powinnam się zrewanżować więc co powiesz na wyjście do jakiegoś klubu, ale nie w centrum Dortmundu byś miał trochę spokoju...
-Ja jestem na tak! O której mam przyjechać?
-Nie musisz przyjeżdżać ale skoro tak to o 18:30 powinnam być gotowa...
-Hahaha wy wszystkie tak mówicie a okazuje się że trzeba na was czekać dodatkowe pół godziny. -zaśmiał się Mario.
-Już ty się nie wymądrzaj! Ja dotrzymuję słowa.
-Chciałbym to zobaczyć hahaha. No nic, zobaczymy się później, pa.
-Pa.
W tym momencie poczuła że los jest jej przychylny ale również w ostatnim czasie uświadomiła sobie że Mario nie jest jej obojętny jak to by się mogło wydawać. Odłożyła komórkę do torebki i poszła przed siebie z celem zwiedzania miasta a potem zahaczenia pobliskich sklepów z odzieżą.
-----------------------------------------------------------------------------------
Taki sobie ten rozdział, ale pozostawiam to do waszej oceny... W następnym powinno być ciekawie :P Pozdrawiam ;*
-Ja pierdole... te byłe tylko wyprowadzić z równowagi potrafią... -powiedział do siebie. -Gadaj czego chcesz. -rzucił do słuchawki.
-Cześć, chciałam ci tylko oznajmić że jestem z tobą w ciąży i chcę stworzyć dla naszego dziecka normalny dom...
-Jest to małe prawdopodobieństwo bo prawie wcale nie współżyliśmy.
-Doprawdy? Bezczelny jesteś... jestem w 3 miesiącu.
-No i sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. To było tuż przed tym kiedy z tobą zerwałem bo mnie zdradzałaś. Pomyliłaś numery. Żegnam.
Marco był pewny tego co mówił gdyż wyczuł coś podejrzanego w głosie Caroline. Wiedział że tylko chciała od niego pieniędzy i powiedział jej tyle by już nie dzwoniła więcej.
*U Kasi i Anity*
Była już sobota więc też znalazł się czas by skontaktować się z rodziną i znajomymi. Kasia zadzwoniła do rodziców a Anita rozmawiała z koleżanką Julitą na skype, która opowiedziała jej jak tam u innych znajomych i takie tam.
-Jak tam u ciebie? Podobno jesteś z Marco Reus'em...
-Hahahaha tak to prawda, pewnie internet ci powiedział zanim ja zdążyłam -zaśmiała się. -Oprócz tego studiuję i pracuję jako psycholog w Borussii Dortmund, ale na stażu, więc zazwyczaj się przyglądam tej pracy...
-A słyszałaś że Krystian się do was wybiera?
-Yyy... no tak... ale nie chcę go widzieć. -oznajmiła Anita.
-Wiem o tym. Podsłyszałam jego rozmowę z jakimś jego kolegą czy kimś tam i obiło mi się o uszy że on chce cię zabrać do Polski... nic więcej nie wiem. -powiedziała Julita. -Wierz mi, on nie da za wygraną...
-To już wiem, ale ja nic do niego nie czuję, nigdy tak nie było. On może próbować ile wlezie ale ja za nic stąd nie wyjadę.
Potem gadały jeszcze o innych rzeczach a na koniec Anita obiecała Julicie że zabierze ją na najbliższy mecz reprezentacji Polski.
*2 dni później*
Kasia przeglądała oferty zatrudnienia jej na stażu gdzieś w jakimś klubie sportowym, bez znaczenia jaką dyscyplinę sportu się tam trenuje. Po niespełna godzinie znajduje ogłoszenie z klubu tenisowego i umawia się na spotkanie na ten sam dzień, a Anita miała kolejny dzień pracy na Signal Iduna Park. Razem zjadły śniadanie i wyszły z domu.
Kasia dotarła do celu i od razu spytała czy jest dziś ktoś kto zarządza tym klubem, okazało się że musi poczekać kilkanaście minut bo ten akurat miał jakieś spotkanie. Czekała tyle czasu a wtem pojawił się właściciel klubu.
-Pani w sprawie pracy?
-Tak, to ja. Kasia Brzozowska.
-Philipp Gunter. Zapraszam. -przywitał się i wskazał na drzwi od swojego gabinetu.
-Co panią skłoniło do wybrania tej oferty?
-Zdobycie doświadczenia potrzebnego na tym etapie studiów i na przyszłość. Oczywiście też lubię tenis. -pokreśliła.
-Mamy w sztabie doświadczonego psychologa od którego może pani się wiele nauczyć. -uśmiechnął się. -A teraz pani pozwoli ale muszę się naradzić, więc może pani tu poczekać. Nie zajmie mi to więcej niż 10 minut.
Po umówionym czasie wrócił razem ze wspomnianym psychologiem i wyraził ich zdanie na temat zatrudnienia Kasi.
-Gratuluję! Może pani zacząć od jutra, lub najbliższego terminu wyznaczonego przez pani uniwersytet.
-Naprawdę? Dziękuję bardzo, a terminy to wtorek i środa rano, i piątek popołudniu. Mam nadzieję że to panom odpowiada.
-Nie ma problemu i cieszymy się że będziemy mogli razem współpracować.
-Ja też. Na którą mam się jutro pojawić?
-Na 9:30 będzie w porządku. -poinformował ją psycholog.
Wszyscy się pożegnali i Kasia wyszła z budynku. Dziś miała wolny dzień więc pomyślała by się zrekompensować Mario za to że ostatnim razem nie mogła z nim iść więc zadzwoniła do niego.
-Hej.
-Hej, kogo ja słyszę... -ucieszył się.
-Tak pomyślałam sobie że powinnam się zrewanżować więc co powiesz na wyjście do jakiegoś klubu, ale nie w centrum Dortmundu byś miał trochę spokoju...
-Ja jestem na tak! O której mam przyjechać?
-Nie musisz przyjeżdżać ale skoro tak to o 18:30 powinnam być gotowa...
-Hahaha wy wszystkie tak mówicie a okazuje się że trzeba na was czekać dodatkowe pół godziny. -zaśmiał się Mario.
-Już ty się nie wymądrzaj! Ja dotrzymuję słowa.
-Chciałbym to zobaczyć hahaha. No nic, zobaczymy się później, pa.
-Pa.
W tym momencie poczuła że los jest jej przychylny ale również w ostatnim czasie uświadomiła sobie że Mario nie jest jej obojętny jak to by się mogło wydawać. Odłożyła komórkę do torebki i poszła przed siebie z celem zwiedzania miasta a potem zahaczenia pobliskich sklepów z odzieżą.
-----------------------------------------------------------------------------------
Taki sobie ten rozdział, ale pozostawiam to do waszej oceny... W następnym powinno być ciekawie :P Pozdrawiam ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)