czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8

*2 godziny później*

Mario i Marco byli w ogrodzie, oczywiście po obowiązkowej rundzie gry w FIFĘ. Wystarczyła tylko chwila gdy Mario się odwrócił, a Marco chwycił za wąż ogrodowy, odkręcił wodę i chlusnął go chłodnym strumieniem wody. Goetze się nie spodziewał i podskoczył jak poparzony. To go uświadomiło że jego przyjaciel jest zdolny do wszystkiego.
-Hahahaha i jak ty się teraz Kasi pokażesz? -zaśmiał się Marco.
-Cholera jasna! A już prawie zapomniałem że mam gdzieś iść. Dzięki że mi przypomniałeś ale za oblanie mnie wodą jeszcze ci się dostanie.
-Już się nie mogę doczekać! -krzyknął rozbawiony Reus, wchodząc do środka.
W jego ślady poszedł Mario by się wysuszyć i przebrać.
-To ja się już będę zbierał... Udanego wieczoru życzę. -powiedział Marco z bananem na twarzy, chwilę później wyszedł.

*W mieszkaniu Anity i Kasi*

Niedawno Anita wymknęła się do sklepu, więc Kasia skorzystała z okazji i zadzwoniła do swojej matki by się dowiedzieć czegoś więcej.
-Halo?
-Halo, to ja mamo...
-O, Kasia, córeczko, jak miło że dzwonisz.. -usłyszała zza słuchawki. -Mów co tam słychać?
-Eee tam, nic ciekawego... właśnie ciebie chciałam się o to samo spytać. Rozmawiałaś z mamą Krystiana?
-Tak, ostatnio wczoraj... oprócz naszych pogaduch, wspominała coś o tym że Krystian zamierza wyjechać, ale nie na długo...
-Aha. -rzuciła, udając nie przejętą. -Muszę już kończyć, Anita wróciła z zakupów, pomogę jej rozpakować rzeczy.. Pa!
-Cześć.
Faktycznie, Anita już stała w drzwiach z reklamówkami.
-Z kim rozmawiałaś?
-Późnej ci powiem, muszę się zaraz szykować bo Mario ma przyjechać po mnie o 19:00, ale najpierw daj te zakupy.
Półtorej godziny później do bloku zbliżało się czarne, sportowe auto pomocnika Borussii Dortmund. Kasia zeszła na dół i pojechali na miasto.

*W domu Lewandowskich*

Tymczasem Ania ćwiczyła na siłowni, przygotowując się do zbliżających się mistrzostw Europy w karate tradycyjnym, a Robert nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Wkrótce Ania skończyła swój trening, wzięła prysznic i przerwała panującą ciszę w ich domu.
-Ej, a ty co taki smutny?
-Musisz mnie zostawiać? -spytał, robiąc duże oczy.
-Taki zawód... A co tam słychać u twoich kolegów? -zmieniła temat.
-Dziś po treningu Mario nie wiedział jak zagadać do Kasi, więc mu doradziłem żeby zaprosił ją gdzieś na miasto, Marco ostatnio chodzi zadowolony a u Kuby bez zmian ale...
-Ale...
-Pamiętasz urodziny Anity? To wtedy jak wróciła razem z Marco z ogrodu, Łukasz przyznał się że nie może na nich razem patrzeć i źle się z tym czuje...
-Uuuu... no i co ten biedny Łukasz teraz zrobi? W sumie to nie wiem czy on ma u niej jakieś szanse...
-Zobaczymy co dalej będzie...
-No to mam dziś okazję odwiedzić dziewczyny.
-To ja idę do Reus'a, nie będę sam tu siedział.

*Anita*

Jakieś pół godziny temu Kasia wyszła z Mario, więc zostałam sama. Ale nie na długo, bo usłyszałam dźwięk dzwonka przy drzwiach. To była Ania, nie spodziewałam się jej odwiedzin ale miło że przyszła.
-Hej, nie przeszkadzam? -spytała.
-Hej. Nie, wejdź. Napijesz się czegoś? -zaproponowałam.
-Masz może coś mocniejszego? W końcu Robert mnie odwiózł, więc nie prowadzę.. -uśmiechnęła się.
-Jasne. Mam czerwone wino, pół słodkie.
-Może być.
Nalałam niedużo wina do dwóch kieliszków i dołączyłam do Ani która siedziała już na kanapie. Dyskutowałyśmy o przeróżnych rzeczach, aż w końcu postanowiłam poruszyć temat moich zmartwień.
-Skoro już zaczęłyśmy gadać o facetach, to ci opowiem coś jeszcze...
-Coś z Marco nie tak? -przejęła się brunetka.
-Nie nie, z nim całkiem w porządku. -zaśmiałam się -Ale czuję że Krystian ma jakieś zamiary... -i opowiedziałam jej o naszej krótkiej 'korespondencji'.
-Obawiam się że to nie koniec twoich zmartwień, jeśli chodzi o facetów...
-Czy ja o czymś nie wiem? -zmartwiłam się.
-No więc... Robert mi dziś mówił że...
-Anka, do rzeczy, bo już się pogubiłam...
-Mówił mi że Łukasz coś do ciebie ma.
-Ja nic nie zauważyłam po jego zachowaniu... i co ja teraz zrobię? Nie chcę go zranić, ale...
-Ale...?
-Ale do Marco czuję coś więcej... A może powinnam dać sobie czas.
-Zrób tak jak uważasz... Masz branie, ale szczerze to w twoim przypadku nie jest to fajna sprawa. -oceniła Ania.

*2 godziny później*

Kasia już wróciła do domu gdzie zastała podpitą Anitę i Anię. Nie rozumiała ich zachowania, ale jej opowiedziały co nieco. Chciała jakoś ogarnąć mieszkanie i już robiło się późno więc zadzwoniła do Roberta żeby odebrał Anię.


-----------------------------------------------------------------------------

Nie podobał mi się za bardzo wygląd bloga więc go trochę przerobiłam :D Podoba się? Komentujcie, chcę znać wasze opinie na temat tego rozdziału i ogólnie tego, co piszę na tym blogu. Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. Anka i Anita pijaaaki xD
    Faktycznie Anitka ma branie ^^
    Czekam na nexta ;3
    Pozdraiwam c:

    OdpowiedzUsuń
  2. oj Anita, Anita ;p ma dziewczyna branie xd
    rozdział cudowny :) czekam na następny!
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Anita ma branie :)) Niech wybierze Marco :DD
    Czekamy na nexta :P
    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
    http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń